875. dzień wojny. Jeszcze by się chciało pożyć, a tu wojna. Ile wytrzyma żołnierz na froncie
Na jednym z filmów z Wołczańska pokazano ciekawą scenę. Ukraiński żołnierz zabudowywał całe okno workami z piaskiem i ciężkimi betonowymi klocami. Po co? Żeby drony FPV nie wlatywały do pomieszczenia, gdzie odpoczywają żołnierze albo gdzie trzymają amunicję. Nadal mogą zaatakować, ale trzeba już zużyć kilka dronów na wybicie dziury, nim coś się wrzuci do środka. Szkoda ich. W ten sposób przebywający tam żołnierze są relatywnie bezpieczni, no chyba że w blok trafi pocisk artyleryjski, wtedy rozwali wszystko wraz z zawartością. Obok, w sąsiednich pokojach, okna otwarte. To strzelnice. Żołnierze wpadają tu, oddają kilka serii do wroga i zmieniają stanowiska, unikając ognia zwrotnego.
W Rosji wydano list gończy za dziennikarzem śledczym Andriejem Zacharowem, który napisał artykuł o trzeciej, „tajnej” córce Władimira Putina. Oskarża się go o działania na zlecenie wrogiej agentury. Zacharowa, nie Putina. Oczywiście ile dzieci ma ten drugi, to jego sprawa, ale jeśli chodzi o wolność słowa i swobodę działania mediów, to Rosja jaka jest, wiadomo.
Czytaj też: A gdyby zabrakło Ameryki? Jeżeli Trump wygra, przyszłość NATO będzie śmiertelnie zagrożona
Tego w Rosji się nie toleruje
Su-34 zaczęły przenosić trzytonowe bomby FAB-3000 kierowane Glonassem, czyli rosyjskim odpowiednikiem GPS. Jaki punkt geograficzny zostanie zaprogramowany w komputerze bomby, tam ona trafi, pod warunkiem że się ją zrzuci w miejscu, z którego tam doleci. Bomba po zrzuceniu z samolotu nie spada bowiem pionowo, tylko leci z prędkością zrzutu, którą stopniowo traci. Zwykłe bomby bez skrzydełek zrzucane z Su-22 z lotu poziomego z wysokości 300 m i z prędkością 900 km/godz.