Bogowie łakną koksu
Igrzyska z dozwolonym dopingiem? Do Enhanced Games zgłosiły się już ponoć setki sportowców
Gdybyśmy jutro się obudzili i zobaczyli górę o stopę wyższą od Everestu, wielu powiedziałoby, że nie da się na nią wspiąć. Niektórzy ostrzegaliby, że jest zbyt niebezpieczna. Ci, którzy sprzedają bilety na stary Everest, krzyczeliby, że to nieetyczne. Ale przecież – prędzej czy później – każdy alpinista spojrzałby w górę. A kiedy zostałaby już zdobyta, dowiedzielibyśmy się czegoś nowego o naszym człowieczeństwie.
Australijski miliarder Aron D’Souza ma mnóstwo takich historyjek. Oto inna: „W 1896 r. baron Pierre de Coubertin na nowo wymyślił starożytne igrzyska olimpijskie. Tyle że dla swoich czasów – epoki nacjonalizmu. Teraz my na nowo wymyślamy igrzyska olimpijskie, aby stworzyć zupełnie nową formułę – nie sportu, ale człowieczeństwa”.
Dla tych wszystkich, którzy po igrzyskach w Paryżu czują niedosyt rekordów i innych ponadludzkich wyczynów, mieszkający w Londynie D’Souza ma propozycję – zorganizuje własne igrzyska, tylko już bez ograniczeń dopingowych. I nie jest to jedynie kaprys próżnego bogacza. Kilkuset ludzi już od dwóch lat pracuje nad imprezą, która będzie się nazywać Enhanced Games, czyli Lepsze Igrzyska. Do startu zgłosiły się ponoć setki sportowców, w tym uczestnicy właśnie zakończonych igrzysk w wydaniu klasycznym.
Sprawa zaszła już tak daleko, że specjalne oświadczenie wydał w czerwcu Biały Dom. Można w nim przeczytać, że prezydent Stanów Zjednoczonych jest „poważnie zaniepokojony planowanymi Lepszymi Igrzyskami, które mają się odbyć bez kontroli antydopingowych”. Ich idea jest ostro atakowana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. „Jeśli celem jest ostateczne zniszczenie zasady fair play, to byłby dobry sposób, aby to zrobić” – przekonuje rzecznik MKOl w wypowiedzi dla agencji Reutera.