Przypłynęli do Ceuty w T-shirtach i gęstej mgle. Hiszpania mierzy się z potężnym kryzysem
Ceuta w Afryce, hiszpańska enklawa, mierzy się z największym od trzech lat kryzysem migracyjnym. Zdaniem Cristiny Pérez, delegatki rządu, od 22 sierpnia do miasta dziennie próbuje się przedostać średnio 700 osób. Szczyt miał miejsce w nocy z niedzieli 25 sierpnia na poniedziałek, gdy odnotowano łącznie 1,5 tys. prób przekroczenia granicy.
To głównie dorośli mężczyźni z Maroka i krajów Afryki Subsaharyjskiej, ale w każdej grupie znajdują się też nastolatkowie i dzieci bez opieki. Wśród nich Ilias, którego historię opisał dziennik „El Diario”. 15-letni Marokańczyk wiele dni czekał z przyjacielem w górach na odpowiedni moment, by przekroczyć granicę. O północy zeszli na plażę i dołączyli do większej grupy chłopców. „Wypatrywaliśmy straży przybrzeżnej, ale była daleko, więc wbiegliśmy do wody”, opowiadał reporterom. „Płynęliśmy dwie godziny w gęstej mgle. Z 15 osób dopłynęło nas sześciu – resztę zawrócili Marokańczycy”.
Nastolatek dopłynął do Ceuty w T-shircie i krótkich spodenkach. Nie miał przy sobie akcesoriów, których zazwyczaj używają migranci na tym szlaku: pływaków, płetw czy choćby piankowego kombinezonu. Wkrótce po przyjęciu do prowizorycznego ośrodka dla nieletnich migrantów (z powodu przepełnienia został zorganizowany w magazynie) Ilias zadzwonił do matki. „Nawet nie wiedziała, że uciekłem do Hiszpanii. Cieszyła się”, opowiadał dziennikarzom.
Migranci na plaży
Większość migrantów próbujących dotrzeć do Ceuty w ostatnich dniach zatrzymano na plaży El Tarajal, tuż przy