Papież zakończył najdłuższą i najdalszą podróż apostolską: od Indonezji, przez Papuę-Nową Gwineę i Timor Wschodni, po Singapur, pilnie obserwowaną w tym rejonie świata. Nie tylko przez tamtejszych katolików, ale i polityków. Trudy prawie dwutygodniowej wyprawy Franciszek zniósł dzielnie i Watykan może mówić o sukcesie. Jednak w beczce miodu były też ślady dziegciu.
Wszystko zgodnie z linią Watykanu
Przy okazji wizyty w Timorze Wschodnim media przypomniały o tamtejszych skandalach pedofilskich z udziałem dygnitarzy kościelnych. Papież potraktował ten temat nadzwyczaj ostrożnie i ogólnikowo, nie chcąc bulwersować dodatkowo witających go radośnie mieszkańców tego najbardziej katolickiego kraju w tym zakątku globu. Najbardziej opiniotwórczy dziennik świata „New York Times” wydrukował podczas podróży papieża artykuł o wieloletniej praktyce wysyłania przez Kościół na wyspy Oceanii skazanych lub oskarżonych księży krzywdzicieli nieletnich.
Przesłanie Franciszka było zgodne z linią jego kontrowersyjnego pontyfikatu: troska o biednych, wezwanie do wyrównywania nierówności społecznych, nielekceważenie zmian klimatycznych, walka z przyczynami wojen, pilna potrzeba zabiegów o pokój w świecie wstrząsanym przez konflikty zbrojne i rywalizację między mocarstwami.
Nie zabrakło odwołań do potrzeby dialogu między religiami – wszystkie odwiedzane przez Franciszka kraje są wieloreligijne, wielokulturowe i wieloetniczne – w duchu II Soboru watykańskiego sprzed ponad pół wieku. Franciszek ujmował się też za migrantami. W każdym z odwiedzanych przez niego krajów żyją i pracują za grosze migranci ekonomiczni, pomnażając ich dochód narodowy.
Czytaj też: Franciszek mianował kardynałów. Kto wskaże następcę papieża?
Papież pewnych tematów nie poruszył
Ale i tu odnotowano zgrzyt, gdy podczas spotkania z młodzieżą w Singapurze papież oznajmił, że każda religia jest ścieżką do Boga. To nie spodobało się kościelnym konserwatystom, dla których tylko chrześcijaństwo jest prawdziwą religią.
W moim prywatnym rankingu właśnie to spotkanie z młodzieżą w bogatym państwie-mieście Singapurze było duszpastersko najciekawsze. Papież nawiązał z młodymi kontakt. Przestrzegał przed uzależnieniem od „komórek” i mobbowaniem kolegów, w tym niepełnosprawnych. Podczas spotkania czworo młodych z zespołem Downa wykonało taniec na powitanie go.
Singapur (dosłownie „miasto lwa”) zasłynął jako jeden z „azjatyckich tygrysów”. Wyrósł na jeden z najbogatszych krajów świata, łącząc elementy „dzikiego kapitalizmu” z państwem opiekuńczym i autorytarnym systemem politycznym. Dla wielu ekspertów pasuje do modelu nieliberalnej demokracji z wyjątkowo surowym systemem prawnym, dopuszczającym karę śmierci i chłostę. Papież, jako gość zaproszony przez władze Singapuru, nie poruszył tych tematów. Wezwał za to do dzielenia się jego osiągnięciami ze światem.
Prezydent Tharman Shanmugaratnam, absolwent słynnej Londyńskiej Szkoły Ekonomii i Harvardu i protestant, chwalił ze swej strony Watykan pod przewodem Franciszka za wzywanie do harmonii i dialogu między różnymi grupami społecznymi i wyznaniami religijnymi. Podkreślił, że Singapurczycy tworzą takie harmonijne społeczeństwo wielorasowe, wieloreligijne i wielokulturowe: „różnorodność definiuje charakter naszego narodu”. Natomiast za pontyfikatu Franciszka Stolica Apostolska stała się rzecznikiem braterstwa i równowagi ekologicznej.
Czytaj też: Nowa encyklika trafia w czuły nerw
Pekin patrzy na Watykan
Papież podziękował za komplementy. Dodał, że nie można koncentrować się na pragmatyzmie i merytokracji, bo to grozi wykluczeniem biednych i słabych społecznie. Przypomniał, że w singapurskim przemyśle pracuje milion migrantów z sąsiednich krajów, a 200 tys. kobiet z Filipin pracuje w prywatnych domach. Na poziomie oficjalnym poprawność polityczna splotła się z katolicką poprawnością soborową. To wprawdzie tylko frazesy, ale słuchało ich tysiące ludzi naprawdę zaniepokojonych o przyszłość swoją, swych rodzin i kraju.
Wielu z nich zwracało dziennikarzom uwagę, że dzięki tej podróży apostolskiej spełni się marzenie Franciszka o wizycie w Chinach. Większość Singapurczyków to etniczni Chińczycy, a wśród nich niewielka mniejszość (ok. 3 proc.) to katolicy. Polityka Watykanu wobec Chin komunistycznych budzi w Kościele kontrowersje. Krytycy uważają, że ustępstwa idą za daleko, a władze i tak papieża nie zapraszają.
Franciszek podczas wyprawy na azjatyckie antypody bardzo wystrzegał się jakichkolwiek komentarzy na ten temat. On sam i jego otoczenie miało jednak świadomość, że chiński brat pilnie śledził przebieg wizyty pod kątem ewentualnego zaproszenia papieża do Państwa Środka. Być może dzięki tej wizycie Watykan zarobił w Pekinie punkty.