Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Iranowi już kończą się opcje. Izrael uderzył w „pierścień ognia”, jego odwet będzie totalny

Ali Chamenei w otoczeniu najlepszych naukowców Iranu, 2 października 2024 r. Ali Chamenei w otoczeniu najlepszych naukowców Iranu, 2 października 2024 r. AFP / East News
W Teheranie najwyraźniej doszli do głosu twardogłowi, którzy oczekują dalszej eskalacji na linii z Tel Awiwem. Tymczasem Beniamin Netanjahu już grozi, że odwet będzie totalny. Bliski Wschód jest na krawędzi największej wojny od dekad.

Zobacz także: Pomocnik Historyczny „Polityki”: „Izrael–Palestyna. Wojna bez końca”

Irańskie siły zbrojne wystrzeliły we wtorek na Izrael ponad 180 pocisków. Według doniesień izraelskich władz nie wszystkie zostały unieszkodliwione – jeden uderzył w budynek stołecznej szkoły, inny w popularną restaurację. Wiadomo, że w neutralizacji irańskich pocisków pomogli Amerykanie i Brytyjczycy, choć resort obrony Wielkiej Brytanii nie precyzuje na razie ani skali, ani natury swojego zaangażowania. Liderzy obu państw, prezydent Joe Biden i premier Keir Starmer, wyrazili pełne poparcie dla Izraela, zapowiadając, że respektują prawo rządu Beniamina Netanjahu do samoobrony. Starmer dodał, że „Iran terroryzuje Bliski Wschód już stanowczo za długo”. Krytyczny wobec Teheranu był we wtorek wieczorem także kanclerz Niemiec Olaf Scholz – jego zdaniem działania Irańczyków podnoszą ryzyko destabilizacji całego regionu.

Iran zaskoczył

Wtorkowy atak był mimo wszystko zaskoczeniem – niewiele wskazywało na bezpośrednie zaangażowanie Iranu w konflikt z Izraelem już na tym etapie. Amerykańskie źródła, na które powoływały się m.in. CNN i „The Washington Post”, warunkowały przejście Iranu do ofensywy przeczuciem możliwości utraty Hezbollahu jako najsilniejszej ze swoich organizacji satelickich. Analitycy zajmujący się irańską polityką dodawali, że wbrew dominującej opinii reżim jest mocno niejednorodny, podzielony na frakcje radykałów i zwolenników ograniczenia eskalacji konfliktu.

Reklama