Świat drży przed odwetem Izraela. Czy uderzy w irańskie ośrodki nuklearne? Cztery pytania
Co ciekawe, więcej o planach Izraela wiadomo w Waszyngtonie niż Jerozolimie. Przynajmniej oficjalnie lub półoficjalnie. To w pewnym sensie zrozumiałe; na trzy tygodnie przed wyborami w USA Bliski Wschód stał się jednym z głównych problemów Joe Bidena i ubiegającej się o urząd Kamali Harris. Według „Washington Post” Izrael uderzy przed wyborami, bo brak odpowiedzi Iran może potraktować jak oznakę słabości. „To będzie tylko pierwsza z serii reakcji” – ujawnił reporterom anonimowy rozmówca.
Premier Beniamin Netanjahu miał z kolei oznajmić Bidenowi, że Izrael ograniczy ataki do celów wojskowych, a pominie obiekty nuklearne i naftowe. W zeszłym tygodniu przywódcy rozmawiali pierwszy raz od prawie dwóch miesięcy.
Jak się sądzi, Izrael zareaguje tak, by nie sprawiać wrażenia, że próbuje ingerować w amerykańskie wybory. Ale czy można w to wierzyć? Netanjahu wyprowadzał już w pole Biały Dom. Dość wspomnieć zaprezentowany przez Bidena pod koniec maja sześciopunktowy plan w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy. Nic z tego nie wyszło.
Czytaj też: Premier strachu. Beniamin Netanjahu, przywódca na cenzurowanym
Izrael nabrał wody w usta
Niemniej doniesienia „Washington Post” wywołały natychmiastową reakcję biura Netanjahu: „Słuchamy opinii administracji USA, ale ostateczne decyzje podejmiemy w oparciu o interes narodowy Izraela”.