Harris traci w sondażach, Trump straszy użyciem wojska. Nic nie jest jeszcze przesądzone
Najgroźniejsi dla Ameryki są „wrogowie wewnętrzni”, uważa Donald Trump i proponuje, żeby rozprawić się z nimi przy pomocy wojska. Na trzy tygodnie przed wyborami kandydujący ponownie do Białego Domu były prezydent używa coraz bardziej radykalnej retoryki. Stronnicy republikańskiego kandydata próbują ją bagatelizować, ale jego bliscy współpracownicy ostrzegają, żeby go brać na serio. Niektórzy nazywają go faszystą.
Największy wróg według Trumpa
W wywiadzie dla telewizji Fox News w niedzielę prowadząca rozmowę Maria Bartiromo zapytała Trumpa, „czy oczekuje chaosu w dniu wyborów”, sugerując, że pokojowy ich przebieg mogą zakłócić nielegalni imigranci lub „agitatorzy z zewnątrz”. „Większym problemem jest wróg wewnętrzny. Mamy [w Ameryce] pewnych bardzo złych ludzi, mamy chorych ludzi, radykalnych lewicowych szaleńców”, odpowiedział Trump i dodał: „Jeśli będzie trzeba, powinno się użyć przeciw nim Gwardii Narodowej albo wojska”. A w dalszej części wywiadu powiedział, że wspomniany wróg wewnętrzny „jest bardziej niebezpieczny niż Chiny, Rosja i wszystkie inne te kraje” i jako przykład takiego „wroga” wymienił demokratycznego kongresmana z Kalifornii Adama Schiffa, który w 2019 r. był jednym z głównych architektów impeachmentu Trumpa. Swych politycznych przeciwników były prezydent nazwał „szumowinami”.
Nie była to pierwsza wypowiedź Trumpa w tym stylu. W jednym z nagrań wideo powiedział w zeszłym roku: „Największym zagrożeniem dla Zachodniej Cywilizacji [duże litery w oryginale – TZ] nie jest dzisiaj Rosja.