984. dzień wojny. Po co Ukraińcom taki system? Podróbka wystarczy. Rosja ma wiadomość dla Trumpa
Dmitrij Miedwiediew, zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, napisał z właściwą sobie swadą, że wybory w USA przywództwo Rosji niespecjalnie interesują. Zacytujmy byłego prezydenta:
„1. Dla Rosji wybory nic nie zmienią, gdyż stanowiska kandydatów w pełni odzwierciedlają ponadpartyjny konsens w sprawie konieczności pokonania naszego kraju.
2. Kamala jest głupia, niedoświadczona, sterowalna i będzie się bała wszystkich wokół siebie. Będzie rządził syndykat najważniejszych ministrów i doradców, a pośrednio także rodzina Obamy.
3. Zmęczony Trump, rzucający frazesy w rodzaju »Zaproponuję układ« i »Mam doskonałe relacje z…«, również będzie zmuszony przestrzegać wszystkich zasad systemu. Nie może zatrzymać konfliktu. Ani za dzień, ani za trzy dni, ani za trzy miesiące. A jeśli naprawdę będzie się starał, może zostać nowym JFK.
4. Liczy się tylko jedno: ile nowy prezydent wytraci ciachorów (pogardliwe określenie Ukraińców) w tej dalekiej wojnie. Ludzi ginących za ich kompleks wojskowo-przemysłowy, którzy dadzą się pozarzynać za banderowską swołocz”.
Cóż dodać? Miedwiediew wie, że żadnych negocjacji nie będzie, więc nikt wojny nie zakończy szybko. Jego zdaniem amerykański przemysł zbrojeniowy nie pozwoli Trumpowi na odcięcie od zysków. Pojawia się zarazem zawoalowana nadzieja na odcięcie pomocy Ukrainie: „ilu nowy prezydent wytraci Ukraińców...”. Bo tak niestety może się zdarzyć. Z drugiej strony wątpliwe, że ktoś pozwoli na szybki upadek Ukrainy, stwarzając śmiertelne zagrożenie dla reszty Europy.
Czytaj też: