Niedawno Kreml zagroził Ameryce, że jeśli Zachód nie ugnie się w sprawie Ukrainy i nie zaakceptuje żądań Rosji, ta wyśle na Kubę i do Wenezueli „infrastrukturę wojskową”. Z podobnym kryzysem z Kubą w tle świat miał już do czynienia 60 lat temu.
Kandydat na prezydenta USA zatrudnia firmę, która opierając się na analizie danych i najnowocześniejszych technologiach, pomaga mu wpłynąć na wynik wyborów. Brzmi znajomo?
Obaj prezydenci wydają się różni jak ogień i woda – czy mogą więc mieć cokolwiek wspólnego?
Różne są drogi do prezydentury, szczególnie w USA. John F. Kennedy, 35. lokator Białego Domu, wypłynął na szerokie wody polityki na pokładzie kutra torpedowego.
Stawką są renoma i prestiż amerykańskich agencji bezpieczeństwa. Ale także transparentność działania rządu.
Koniec prezydenta Kennedy’ego był jednocześnie początkiem niezliczonych teorii spiskowych i ich popkulturalnych wizji. Od 50 lat Amerykanie wierzą w nie mocniej niż w oficjalną wersję wydarzeń.
To akurat 50 lat, dokładnie 22 listopada. Zamordowano wtedy w Dallas prezydenta Stanów Zjednoczonych, Johna Kennedy’ego. Po wojnie nie było już prezydenta równie popularnego.
Dzieje Kennedych mają skalę i intensywność szekspirowskiego dramatu władzy i namiętności. Edward Ted Kennedy tę legendę rodu wymownie potwierdza.
Film o Bushu: oscylując między satyrą a karykaturą
Nic nie dzieje się bez powodu, a tym powodem – w mniemaniu wielu ludzi – jest zwykle spisek. Dlaczego tak łatwo dajemy się do tego przekonać?