To akurat 50 lat, dokładnie 22 listopada. Zamordowano wtedy w Dallas prezydenta Stanów Zjednoczonych, Johna Kennedy’ego. Po wojnie nie było już prezydenta równie popularnego.
Nowym ambasadorem USA w Japonii została właśnie Caroline Kennedy, a od stycznia Joseph P. Kennedy III zasiada w Kongresie. Na amerykańskiej lewicy odżyły nadzieje na restaurację słynnego rodu polityków.
„Goły facet w półciężarówce: tyle zostało z dziedzictwa Kennedych” – tak satyryk Jon Stewart skomentował wygraną i wejście do Senatu Scotta Browna, republikanina wcześniej znanego głównie z rozkładówki „Cosmopolitan”.
Dzieje Kennedych mają skalę i intensywność szekspirowskiego dramatu władzy i namiętności. Edward Ted Kennedy tę legendę rodu wymownie potwierdza.
Film o Bushu: oscylując między satyrą a karykaturą
Nic nie dzieje się bez powodu, a tym powodem – w mniemaniu wielu ludzi – jest zwykle spisek. Dlaczego tak łatwo dajemy się do tego przekonać?
20 lat temu, w mroźną i śnieżną noc, tuż przed północą, na głównej sztokholmskiej ulicy Sveavägen zastrzelono ówczesnego premiera Szwecji Olofa Palmego. Sprawcy do dziś nie odkryto. Ale kryminalistyka nie stoi w miejscu.
Od lat John F. Kennedy jest mitem nie tylko Ameryki. Jego hagiografowie walczą z odbrązawiaczami. Jednych i drugich podgryzają zaś historycy-detektywi, chcący dowieść, że J.F.K. padł 22 listopada 1963 r. ofiarą spisku, a nie zamachu szaleńca.
Każdemu zdarza się przejęzyczyć, ale nie każde przejęzyczenie trafia na czołówki mediów. Powiało grozą, gdy agencje podały, że komunistyczna Korea Północna przyznała się oficjalnie do posiadania broni nuklearnej. Tak zrozumiano komunikat odczytany przez lektora Radia Phenian.
Był niedoświadczonym pilotem, zaledwie rok temu otrzymał licencję, a jednak zdecydował się na lot w bezksiężycową noc, w mgle potęgującej się nad oceanem. Samolot nie doleciał do celu. Życie Johna F. Kennedy´ego juniora zakończyło się równie nagle, gwałtownie i absurdalnie jak życie jego ojca i dwóch stryjów. Cała Ameryka pamięta go jako trzylatka salutującego 25 listopada 1963 r. nad trumną zamordowanego prezydenta.