Kolumbia: pierwsza ofiara Trumpa. Grozi cłami i szokuje. Inni niech patrzą i wyciągną wnioski
Ostatecznie na groźbach się skończyło, ale tylko dlatego, że prezydent Kolumbii Gustavo Petro ugiął się pod żądaniami Ameryki. Między Bogotą i Waszyngtonem było w ostatnich dniach bardzo gorąco. Donald Trump tuż po zaprzysiężeniu podpisał dekret umożliwiający przyspieszone deportacje osób przebywających w USA bez wymaganej dokumentacji. Zdecydowana większość pochodzi z krajów latynoskich, choć są też Chińczycy, Filipińczycy, obywatele Nepalu i najpewniej Polacy. Nowa amerykańska administracja do deportacji wykorzystuje siły zbrojne, także logistycznie – migranci są przewożeni na pokładzie wojskowych samolotów.
Kolumbia pod szantażem Trumpa
Do tej pory media skupiały się na przypadku Meksyku, a w niedzielę doszło do niespotykanej eskalacji z powodu próby odesłania do ojczyzny 88 Kolumbijczyków. Jak informuje Associated Press, Amerykanie wsadzili ich na pokład dwóch wojskowych samolotów transportowych. Władze odmówiły ich przyjęcia. Petro, pierwszy lewicowy przywódca kraju, napisał na X, że Kolumbia nic nie zrobi, „dopóki Amerykanie nie zapewnią migrantom sprawiedliwego procesu i nie będą ich godnie traktować”. Wpisów było kilka, każdy w podobnym tonie. Wszystko wskazywało na to, że Bogota nie ustąpi.
Reakcja Trumpa była jednak szokująca nawet jak na jego standardy. W social mediach ogłosił, że jeśli samolotom nie uda się wylądować, natychmiast wprowadzi 25-procentowe cła na wszystkie produkty importowane z Kolumbii przez USA.