Tydzień po końcu świata
Lud MAGA żąda załatwienia „pięknego pokoju”. Choćby tłukąc Ukraińców kijem
Keith Kellogg, specjalny wysłannik Białego Domu ds. Ukrainy i Rosji, powiedział, jak jest. 6 marca, podczas ważnej konferencji politologicznej, scharakteryzował decyzję Stanów Zjednoczonych o wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Kijowa jako bicie kijem zwierzęcia domowego. „Szczerze mówiąc, Ukraińcy sami się o to prosili” – stwierdził były generał, co wywołało konsternację. Zwłaszcza że jeszcze niedawno uchodził za najbardziej proukraińskiego spośród bliskich współpracowników prezydenta Donalda Trumpa.
Dwa ciosy w plecy
Ostatnie dni wiele wyjaśniły w sprawie stosunku nowej administracji USA do wojny w Ukrainie. Wydawało się, że list przebłagalny („Nikt nie chce pokoju bardziej niż Ukraińcy”), jaki po awanturze w Gabinecie Owalnym Wołodymyr Zełenski wysłał do Trumpa, załatwił sprawę. Jednak 3 i 5 marca Ukraińcy dostali dwa ciosy w plecy: najpierw zawieszenie amerykańskiej pomocy sprzętowej, a zaraz potem wstrzymanie informacji wywiadowczych. Szybko zaskutkowało to udanymi atakami Rosjan w Doniecku i w obwodzie kurskim.
Mike Waltz, doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego, zasugerował, że pomoc wojskowa mogłaby zostać wznowiona, jeśli Kijów „w dobrej wierze” weźmie udział w negocjacjach pokojowych pod przewodnictwem USA, które rozpoczęły się w Arabii Saudyjskiej już po zamknięciu tego numeru „Polityki”. Zanim jednak do tego spotkania doszło, Trump 7 marca przyznał, że łatwiej mu współpracować z Moskwą niż z Kijowem. Jego zdaniem Władimir Putin chce zakończyć wojnę i on mu wierzy. Zapytany, czy rosyjski przywódca wykorzystuje wstrzymanie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, prezydent odpowiedział: „Myślę, że robi to, co zrobiłby każdy inny”.
W tym samym czasie prezydent Ukrainy przebywał w Brukseli na nadzwyczajnym szczycie Unii Europejskiej, która próbuje ratować sytuację.