Świat

Mija 50 lat od klęski USA w Wietnamie. To lekcja dla Trumpa. Historia nigdy nie jest prosta

Wietnam. 50. rocznica zakończenia wojny, 30 kwietnia 2025 r. Wietnam. 50. rocznica zakończenia wojny, 30 kwietnia 2025 r. Manan Vatsyayana / AFP / East News
Według niektórych komentatorów amerykańskich syndrom Wietnamu jest do dziś obecny w polityce Waszyngtonu. Upadek Sajgonu był też traumatyczną lekcją o granicach amerykańskiej potęgi.

Równo 50 lat temu, 30 kwietnia 1975 r., amerykański helikopter ewakuował ostatnich żołnierzy i dyplomatów z dachu ambasady USA w Sajgonie, stolicy Wietnamu Południowego. Do miasta wkroczyły komunistyczne wojska Wietnamu Północnego. Była to ogromna klęska Stanów Zjednoczonych, które mimo ogromnego zaangażowania (w sumie przez Wietnam przez lata przewinęło się ponad 2,5 mln amerykańskich żołnierzy, ponad 58 tys. zostało zabitych, a ok. 150 tys. rannych) nie zdołały skutecznie przeciwstawić się ofensywie komunistów z Północy wspieranych przez ówczesną Rosję (ZSRR) i Chiny. Chaos podczas ewakuacji stał się symbolem amerykańskiej porażki.

Syndrom Wietnamu

W dodatku wojna wywoływała w USA ostry kryzys społeczny. Wielu Amerykanów było jej przeciwnych, palono karty poboru do wojska, pojawili się dezerterzy, powstał prawdziwy ruch antywojenny, spotęgowany jeszcze przez zatrwożenie części opinii publicznej metodami walki. Media zamieszczały zdjęcia płonącej napalmem wsi wietnamskiej. Wizerunek USA w świecie został poważnie nadszarpnięty informacjami o bombardowaniach cywilów, głośnej masakrze innej wsi – My Lai – jak też użyciem nowych śmiercionośnych broni, właśnie napalmu i tzw. agent orange, defoliantu, który niszczy uprawy roślinne i drzewa.

W wojnie, licząc wszystkie ofiary, zginęło ponad 3 mln ludzi. Zwycięstwo komunistów wywołało też kryzys uchodźczy: zdesperowani przeciwnicy i ofiary komunistów uciekali z Wietnamu na łodziach. Cały świat wiedział o tzw. boat people, których liczbę szacuje się na 1,5 mln.

Porażka wywołała w USA „syndrom Wietnamu”, który z jednej strony był traumą społeczną, która znalazła odbicie w kulturze, m.in. głośnych filmach, z drugiej – w polityce. Przejawiało się to nieufnością do wszelkich planów interwencji zagranicznych.

Czytaj też: Idź do łóżka zamiast na wojnę, czyli jak Amerykanie unikali służby w Wietnamie

Ewakuacja Ameryki

Przez lata panowała obawa przed uwikłaniem się w konflikt, który nie przyniesie Ameryce wymiernych korzyści. Mimo tej obawy Amerykanie interweniowali w Iraku (w 1991 i 2003), i choć tam łatwo pokonali reżim Husajna, wojna nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Źle skończyła się interwencja w Afganistanie. USA, po 20 latach obecności, wycofały się z tego kraju, a chaos ewakuacji wojskowych i personelu cywilnego z Kabulu mógł budzić skojarzenia z ewakuacją z Sajgonu.

Według niektórych komentatorów amerykańskich syndrom Wietnamu jest do dziś obecny w polityce Waszyngtonu. USA unikają bezpośredniej interwencji militarnej, starają się nie angażować własnych wojsk, a w planowaniu wojskowym kładzie się nacisk na szybkie zwycięstwa i wyjścia awaryjne. Upadek Sajgonu był też traumatyczną lekcją o granicach amerykańskiej potęgi.

Lekcja ta powinna być również cenna dla prezydenta Trumpa, który najwyraźniej nie chce interweniować za granicą. Jeśli jednak Ameryka ma unikać otwartych interwencji, nawet tam, gdzie elementarny rozsądek i sumienie nakazywałyby je podjąć, to jak postępować? Mam tu oczywiście na myśli los Ukrainy, napadniętej i ciągle atakowanej przez Rosję… Logika podpowiada, że oczekiwalibyśmy od Trumpa polityki powstrzymywania Rosji. Powinna polegać na umacnianiu sojuszy militarnych i gospodarczych, jak najlepszej współpracy ze wszystkimi sojusznikami przeciwstawiającymi się Rosji. Ameryka powinna być aktywnym przywódcą twardego sojuszu obronnego i właśnie powrócić do polityki powstrzymywania Rosji.

Czytaj też: Jak Wietnamczycy uciekali przed komunistami

Paradoks Wietnamu

Spór o sens zaangażowania USA w Wietnamie pozostaje jedną z najżywszych debat historyczno-politycznych. W latach 60. ubiegłego stulecia zasada „powstrzymywania” (containment) komunizmu była priorytetem Waszyngtonu. Władze USA doszły do wniosku, że ówczesna Rosja i Chiny mogą zwyciężyć w zimnej wojnie przez stopniowe instalowanie rządów komunistycznych w większości krajów Trzeciego Świata. Amerykanie obawiali się, że zajęcie przez komunistów całego Wietnamu będzie krokiem na drodze do stopniowego opanowania przez nich całej Azji, zgodnie z tzw. teorią domina. Upadek jednego kraju powoduje upadek kolejnego.

Czy wojna w Wietnamie była strategiczną koniecznością zimnej wojny i powstrzymywania komunizmu, czy kosztownym, tragicznym błędem? Większość, a w każdym razie duża część Wietnamczyków postrzegała konflikt jako wojnę o niepodległość (najpierw przeciwko Francji, potem USA), a nie jako część globalnej walki z komunizmem. Poza tym rząd Południowego Wietnamu (mimo ogromnych ofiar armii zginęło ok. 250 tys. żołnierzy Południa) był skorumpowany i niepopularny – Ameryce nie udzielił wystarczającego poparcia.

Oczywiście rozmiary tragedii ludzkiej szokują, ale choć wojna nie powstrzymała komunizmu, to osłabiła jego ekspansję w Azji. Efekt domina nie zadziałał. Mimo upadku Sajgonu komunizm nie zdominował Azji Południowo-Wschodniej, „zachodni” sojusz w Azji – ASEAN – okrzepł. Po latach wystąpiło paradoksalne zjawisko: Wietnam, który tak wycierpiał w wojnie, dziś jest partnerem USA. W 2004 r. nastąpiło ciekawe wydarzenie: pierwsza – od zakończenia wojny w 1975 r. – wizyta amerykańskiego okrętu wojennego w Wietnamie. Dowódcą niszczyciela USS „Vandegrift” był komandor porucznik H. Wyman Howard Jr., przedtem dziecko amerykańskiego żołnierza i kobiety z Wietnamu. Historia nigdy nie jest prosta.

Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Śledztwo „Polityki”. Białoruska opozycjonistka nagle zniknęła. Badamy kolejne tropy

Anżelika Mielnikawa, ważna białoruska opozycjonistka, obywatelka Polski, zaginęła. W lutym poleciała do Londynu. Tam ślad się urwał. Udało nam się ustalić, co stało się dalej.

Paweł Reszka, Timur Olevsky, Evgenia Tamarchenko
06.05.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną