Koszmar Kaszmiru
Koszmar Kaszmiru. Przykłady z Ukrainy i Gazy zachęcają Indie do pokazu siły
Nie sposób wyrokować, czy mamy do czynienia z chwilową eskalacją napięcia towarzyszącego obu państwom od narodzin czy z całkiem nowym rozdziałem, w którym los Kaszmiru właśnie zostaje przypieczętowany. Na pewno zmieniła się sytuacja w Indiach (nowa mocarstwowa polityka, rozbudzona polaryzacją nienawiść wobec muzułmanów). Konflikt zaś rozgrywa się w dynamicznym kontekście międzynarodowym – trwają wojny w Ukrainie i Strefie Gazy, Amerykanie ustami J.D. Vance’a mówią „to nie nasza sprawa”, a autorytet ONZ osłabł. Słabnie także polityczny urok Narendry Modiego, a starcie z sąsiadem odwraca uwagę od jego kłopotów wewnętrznych.
W kwietniu, gdy ruszył sezon turystyczny w indyjskiej części Kaszmiru, położonego u stóp Himalajów regionu kwitnących łąk i dolin, doszło do brutalnego ataku. Grupa ubranych w maskujące stroje mężczyzn napadła na piknikujących nieopodal miejscowości Pahalgam podróżnych. Zastrzelili 26 mężczyzn – wszyscy, poza jednym Nepalczykiem, byli etnicznymi Hindusami. To ważne, bo w Kaszmirze – jak w Pakistanie – dominują muzułmanie. Spór o terytorium jest tak stary jak pokolonialny podział na niepodległe Indie i Pakistan w 1947 r. Księstwo Kaszmiru zostało wówczas przekrojone umowną granicą.
O kwietniową masakrę Delhi oskarża Pakistan, który ma od dekad finansować terrorystów działających w Indiach. O mord na turystach podejrzewa się organizację Laszkar-i-Toiba, powstałą w Pakistanie w latach 80. XX w., za rządów generała Zia-ul-Haqa, który chciał, by kraj stał się centrum międzynarodowej islamizacji. Pakistan stanowczo zaprzecza, że wspiera terroryzm, ale przyzwala na działalność przybudówek Laszkar-i-Toiba przemianowanych na organizacje charytatywne.
Atak czy odwet?
Indyjskie naloty odwetowe w nocy 8 maja nie były zaskoczeniem – Islamabad się takiej reakcji spodziewał.