Świat

W Stambule bez Trumpa, Putina i Zełenskiego. I bez przełomu. Ale nie taka klapa, jak ją malują

Minister spraw zagranicznych Hakan Fidan (w środku) gości delegacje Rosji i Ukrainy w Stambule, 16 maja 2025 r. Minister spraw zagranicznych Hakan Fidan (w środku) gości delegacje Rosji i Ukrainy w Stambule, 16 maja 2025 r. Murat Gok / Anadolu/ABACAPRESS.COM / Forum
Wbrew obawom pierwsza runda rozmów nie zakończyła się wielką klapą. Do przełomu nie doszło, ale są przynajmniej dwa sukcesy.

Zakończyła się pierwsza runda rokowań rosyjsko-ukraińskich w Stambule, negocjatorzy spotkali się w prezydenckim pałacu Dolmabahçe. Rozmowy zaczęły się o 13:35 czasu lokalnego i trwały nieco ponad godzinę. Wiadomo, że Rosjanie postawili warunek: odwrót ukraińskiej armii z terytorium, które Rosja nielegalnie anektowała we wrześniu 2022. Czyli do granic obwodów administracyjnych czterech okupowanych regionów (donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego).

Dowiadujemy się z przecieków, że Rosjanie przedstawili swoje stanowisko w formie ultimatum. Kiedy delegacja z Kijowa odmówiła, Władimir Miedinski (szef zespołu rosyjskiego) miał powiedzieć: „Zastanówcie się. Następnym razem będzie to pięć regionów”.

Korespondent „The Economist” Olivier Carroll – powołując się na dobrze poinformowane źródło – donosił, że Moskwa groziła też zajęciem Charkowa i Sum. Miedinski miał wspominać wojnę północną: „Walczyliśmy ze Szwecją 21 lat. Jak długo wy jesteście gotowi walczyć?” – pytał. Strona ukraińska uznała żądania za „oderwane od rzeczywistości” i powtórzyła, że w odróżnieniu od Rosjan jest gotowa na zawieszenie broni bez warunków wstępnych.

Stambuł: są dwa sukcesy

Po oficjalnych rozmowach szefowie obu delegacji wystąpili z oświadczeniami. Przewodniczący zespołu rosyjskiego tak podsumował pierwszą rundę: ogólnie Moskwa jest zadowolona i „gotowa utrzymywać kontakty”; uzgodniono wymianę więźniów w formule „tysiąc za tysiąc”; strony przedstawią szczegółowo własną wizję „możliwego zawieszenia broni”. Gdy to nastąpi, negocjacje będą toczyć się dalej.

Lider strony ukraińskiej Rustem Umerow oświadczył, że strony omówiły „wszelkie warunki” zawieszenia broni i wymiany więźniów, która nastąpi w niedalekiej przyszłości. Dodał, że Ukraina wkrótce ogłosi program kolejnej rundy rozmów.

Wbrew obawom ta pierwsza nie zakończyła się wielką klapą. Przełomu nie ma, ale są przynajmniej dwa sukcesy. Pierwszy: sam fakt nawiązania bezpośredniego kontaktu. Drugi: Rosjanie nagięli się do oczekiwań Donalda Trumpa, Ukrainy i państw europejskich, podejmując rozmowy w sprawie zawieszenia broni, a nie – jak forsowali – szeroko pojętego pokoju.

Putin był skłonny wznowić rozmowy tam, gdzie przerwano je wiosną 2022. Na stole leżał wówczas dyktat Moskwy: rezygnacja z terenów zajętych przez rosyjską armię (czytaj: zgoda na rozbiór Ukrainy), neutralność Ukrainy (pozbawienie jej suwerenności), zrzeczenie się planów członkostwa w NATO (skazanie na dalszą agresję), dymisja Wołodymyra Zełenskiego (i powrót do Kijowa namiestnika Kremla), redukcja wojsk do 80 tys. żołnierzy (pozbawienie zdolności jakiejkolwiek obrony) i przywrócenie języka rosyjskiego (turborusyfikacja).

Czytaj też: Traktat i parada. Warszawa z Paryżem pod parasolem psują Putinowi święto

Stambuł 2.0 to gra na zwłokę

Rokowania wykoleił mord na cywilach w Buczy w kwietniu 2022. Rosjanie winią jednak ówczesnego brytyjskiego premiera Borisa Johnsona, który radził Ukrainie „po prostu dalej walczyć”. Z kolei władze w Kijowie obawiały się, zresztą słusznie, że Kreml nie dotrzyma warunków porozumienia, podczas gdy one byłyby zmuszone wprowadzić zmiany do konstytucji.

Forsowany przez Moskwę Stambuł 2.0 to gra na zwłokę. „Putin gra długoterminowo, wierzy, że czas jest po jego stronie. Liczy, że Trump straci zainteresowanie i wstrzyma pomoc, osłabiając ukraińską armię” – twierdzi były ambasador USA w Rosji Michael McFaul. Trump nie może jednak sądzić, że to Kreml torpeduje jego wysiłki pokojowe.

Putin wzywał Kijów do bezpośrednich rozmów, pod warunkiem że wrócą żądania o kapitulacji Ukrainy. Dlatego wysłał do Turcji zespół w składzie bardzo zbliżonym do tego, który pertraktował poddanie się Ukrainy trzy lata temu. Na jego czele postawił – jak wtedy – Miedińskiego, swojego doradcę, byłego ministra kultury i Wielkorusa urodzonego w radzieckiej Ukrainie. Wiceminister obrony Aleksandr Fomin też uczestniczył w rozmowach w 2022 r. Zespół otrzymał celowo niską rangę. Dla odmiany negocjatorom ukraińskim szefował sam minister obrony Rustem Umerow.

Czytaj też: Czy NATO jest gotowe na misję bojową w Ukrainie? Są dwa scenariusze, jeden to wojna w Polsce

Putin z Zełenskim rozmawiać nie chce

Putin nie chce spotkania twarzą w twarz z Zełenskim. Nie uznaje go za partnera i kontestuje jego prawo do rządzenia. Nie jest tajemnicą, że do spotkania by doszło, ale wyłącznie w przypadku „publicznej kapitulacji” – podaje „Moscow Times”. Dopóki Kreml nie był pewien, czy w Stambule pojawi się Trump, krążyły spekulacje, że do Turcji polecą szef dyplomacji Siergiej Ławrow i doradca prezydenta ds. polityki zagranicznej Jurij Uszakow, tandem, który prowadzi rozmowy z USA w sprawie resetu wzajemnych stosunków.

Kiedy stało się jasne, że amerykański przywódca nie wybiera się do Turcji (udał się na tournée po Bliskim Wschodzie), Kreml zakomunikował, że Putin pozostaje w kraju, bo ma w planach szereg „spotkań roboczych”.

Trump był przekonany, że Putin pojawiłby się w Turcji, gdyby i on dotarł – tak powiedział reporterom na pokładzie Air Force One w drodze na Bliski Wschód. Rosyjskie media zauważyły, że Amerykanom musiało zależeć na udziale rosyjskiego przywódcy. Wszak nawet prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva, wracając z Pekinu w środę wieczorem, niespodziewanie wylądował w Moskwie i namawiał Putina do udziału w rokowaniach.

Sam Zełenski wprawdzie przyleciał do Turcji, ale spotkał się w czwartek w Ankarze z Recepem Erdoğanem i poleciał potem do Albanii.

W piątek odbyło się trójstronne spotkanie Ukraina–Turcja–USA. Ze strony ukraińskiej brali w nim udział minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha i minister obrony Rustem Umerow, USA reprezentowali sekretarz stanu Marco Rubio i gen. Keith Kellogg, gospodarzy szef dyplomacji Hakan Fidan i szef wywiadu Ibrahim Kalin. Co ciekawe, ci ostatni uczestniczyli również w rozmowach między Rosją i Ukrainą. Rosjanie nie dopuścili do nich strony amerykańskiej – twierdzi agencja Interfax.

Po pierwszej rundzie rozmów kluczowe pytanie brzmi: czy proces stambulski będzie kontynuowany, czy zostanie zdominowany przez ustalenia Trumpa z Putinem, czyli ponad głowami Ukraińców. Prezydent USA oświadczył, że jest gotów pomówić z Putinem tak szybko, jak to możliwe. „Myślę, że nadszedł czas, abyśmy po prostu to zrobili” – zadeklarował.

Z pewnością taki wariant będzie forsował Kreml. Rzecznik Putina Dmitrij Pieskow oznajmił w piątek, że takie spotkanie jest konieczne, bo „potrzebna jest poważna rozmowa na tematy międzynarodowe, m.in. dotyczące ukraińskiego kryzysu”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Kaczyńskiego plan zemsty. Ma trzy części. Gotowy jest na moralnie wątpliwe rozwiązania

Prawica chce wykorzystać osłabione po wyborach morale w obozie władzy, aby ostatecznie pokonać swoich wrogów. Grozi procesami i więzieniem, głosząc dokończenie antyliberalnej rewolucji. To ma być odwet nie tylko na przeciwnikach, ale też na ich wyborcach. Co z tym zrobi druga strona?

Mariusz Janicki
16.07.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną