Świat

1180. dzień wojny. Czy Rosjan od trzech lat trzyma w Ukrainie błoto? Tak było naprawdę

Rosyjska armia w rejonie Krasnoarmiejska Rosyjska armia w rejonie Krasnoarmiejska IMAGO / Stanislav Krasilnikov / Imago Stock and People / East News
Stwierdzenie Donalda Trumpa, że gdyby nie błoto, rosyjskie wojska w 2022 r. byłyby w Kijowie w około pięć godzin, mogłoby wywołać sporo wesołości, gdyby nie heroiczny wysiłek ukraińskiego narodu.
Lech Mazurczyk

Rosjanie nadal celują w pełną kapitulację Ukrainy i nie są zainteresowani żadnym pokojem. Ludzie, którzy mają nadzieję na jakieś porozumienie, chcą oczywiście jak najlepiej, ale niestety nie rozumieją realiów, które są niezbyt optymistyczne. Rosja sygnalizuje raczej gotowość do kontynuowania wojny niemal w nieskończoność.

Dzisiaj, w dniu inauguracji papieża Leona XIV, rosyjska Partia Komunistyczna zorganizowała na pl. Czerwonym uroczystość pasowania na pioniera. Przy okazji gloryfikowano „specjalną operację wojskową” jako walkę z neofaszyzmem. Tak od najmłodszych lat wychowuje się młodzież.

W Watykanie spotkali się prezydent Wołodymyr Zełenski, wiceprezydent USA J.D. Vance i sekretarz stanu Marco Rubio. Trwało to 40 minut, atmosfera była podobno przyjazna.

Rosjanie dziś ponownie atakowali z wykorzystaniem wszelkich typów dronów i pocisków rakietowych, odpalanych z wieloprowadnicowych wyrzutni w kierunku miast znajdujących się w pobliżu linii frontu.

Ciężkie walki toczą się bez większych zmian, żadnego przełomu oczywiście nie ma. Nie wiadomo, jak długo Ukraińcom wystarczy jeszcze sił. Nie widać rozsądnego wyjścia z tej sytuacji – poza kapitulacją. A to z kolei wytworzyłoby bardzo trudną sytuację dla bezpieczeństwa Europy. Tym trudniejszą, że Amerykanie nie zamierzają się angażować w obronę Starego Kontynentu.

Dzisiaj rosyjska ambasada w Warszawie otworzyła wystawę pt. „Wyzwalanie Europy”. Na czasie, można powiedzieć. Na szczęście dotyczy drugiej wojny światowej.

Reklama