1195. dzień wojny. Operacja „Pajęcza sieć”. To jedna z najbardziej błyskotliwych akcji tej wojny
Dziś odbyła się druga tura bezpośrednich rozmów pokojowych w Stambule. Rosjanie nie chcieli, by uczestniczyli w nich Amerykanie, złośliwi mówią, że nie chcą im pokazywać, jak powinno się prowadzić dyplomację. Przełomu nie ma.
Ukraińskie drony dalekiego zasięgu znów zaatakowały bazę Borisoglebsk koło Woroneża, skutków jeszcze nie znamy. Są meldunki o kilku silnych eksplozjach. Na co dzień jest to baza lotnictwa szkolnego z Jak-130, teraz bazuje tu też lotnictwo taktyczne wspierające Rosjan w Ukrainie.
Na frontach walk nadal bez większych zmian. Tematem dnia jest ukraiński atak na rosyjskie bombowce strategiczne.
Rosyjska flota bombowców
Rosja ma flotę 15 naddźwiękowych bombowców Tu-160 i 58 przestarzałych turbośmigłowych bombowców Tu-95MS. Piszemy o „bombowcach”, ale głównym uzbrojeniem ofensywnym są kierowane pociski skrzydlate, atomowe Ch-55, nowsze Ch-102 oraz ich konwencjonalne odmiany: Ch-555 (taka wylądowała pod Bydgoszczą bez głowicy bojowej) i Ch-101. Są podwieszane w komorze bombowej w kadłubie (dwanaście pocisków skrzydlatych na Tu-160, sześć na Tu-95MS) i pod skrzydłami (tylko na Tu-95MS).
Pociski kierują się do celów za pomocą bezwładnościowych układów nawigacyjnych, których w przeciwieństwie do GPS nie da się zakłócić. Ich dokładność nie jest tak duża, ale nie musi być. Odmiany cywilne są wyposażone w odbiornik nawigacji satelitarnej, ale Rosjanie i tak używają ich głównie do atakowania dzielnic mieszkaniowych, by terroryzować ukraińską ludność.