1209. dzień wojny. Rosjanie zmienili taktykę dronową. Zrobili jedną zadziwiającą rzecz
Prezydent Władimir Putin odbył kolejną ponadgodzinną rozmowę z prezydentem Donaldem Trumpem, głównie na temat konfliktu Iranu z Izraelem, bo nie za bardzo chciał rozmawiać o Ukrainie. Konflikt Izraela z Iranem spadł rosyjskiemu przywódcy z nieba, bo oferując swoją pomoc amerykańskiemu prezydentowi, może znów odgrywać rolę ważnego gracza. Oczywiście Trump, któremu żadne negocjacje i wysiłki na rzecz pokoju nie wychodzą, bo najczęściej kompletnie nie rozumie, o co w tych konfliktach chodzi i jakie są motywy stron, naiwnie wierzy, że Putin może pomóc w sprawie Iranu. Czy sprytny Putin ma taki zamiar, tego się raczej nie dowiemy. Na pewno, gdy dojdzie już do jakiegoś chociażby rozejmu, obaj przywódcy przypiszą sobie odpowiednie zasługi. Gdzie czasy mądrych polityków jak Henry Kissinger, który pogodził Egipt z Izraelem w 1978 r.?
Rosjanie znów przeprowadzili silny atak rakietowy na Ukrainę, w którym wzięło udział kilka pocisków Kindżał, dwa pociski balistyczne Iskander, odpalone przez Flotę Czarnomorską cztery pociski Kalibr oraz tradycyjnie już 198 dronów Gerań 2. Atakowano głównie środkową Ukrainę, w tym rejon Połtawy, gdzie zadano Ukrainie znaczące straty.
Rosjanie atakowali na całym odcinku frontu w okupowanej Ukrainie, zaś na północy na granicy rosyjsko-ukraińskiej aktywność stron była niewielka. Rosyjskie wojska w kilku miejscach nieznacznie się przesunęły, np. w rejonie wsi Krasne Persze na północ od Kupiańska, w rejonie Siewierska, a także nieco w centrum Czasiw Jaru i w północnej części wsi Dyliiwka na północ od Torećka.