Zbombardowanie irańskich instalacji nuklearnych przez amerykańskie samoloty może mieć poważne konsekwencje dla oceny prezydentury Donalda Trumpa. Przynajmniej w USA. Nie wiadomo jeszcze jakie, bo zależy to od dalszego przebiegu wydarzeń.
Opozycja liczy, że przyłączenie się Ameryki do wojny Izraela będzie wiele kosztować prezydenta, a jeszcze bardziej sprzymierzoną z nim Partię Republikańską. Ale może się przeliczyć.
Słuchaj też: Kim jest Ali Chamenei, najwyższy przywódca Iranu. Izrael może się srogo przeliczyć
Iran odpowie
W USA eksperci i komentatorzy podkreślają, że jest na razie mnóstwo znaków zapytania. Nie wiadomo, w jakim stopniu bombowcom B-2 udało się zniszczyć urządzenia do wzbogacania uranu w Isfahanie, Natanz, a zwłaszcza w najważniejszym ośrodku w Fordo. Trump powiedział po ataku, że zostały „totalnie” unicestwione, ale w tym samym telewizyjnym wystąpieniu oświadczył, że jeśli trzeba będzie wyeliminować dalsze zagrożenie, USA będą kontynuować ofensywę. Potwierdził to przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów gen. Dan Caine.
Po użyciu w Fordo aż sześciu 15-tonowych bomb penetrujących zniszczenia są prawdopodobnie ogromne, więc co najmniej znacznie opóźnią budowę bomb atomowych. Nie ma jednak gwarancji, że reżim nie będzie mógł w przyszłości kontynuować prac w tym kierunku. Podejrzewa się, że przed atakiem wywieziono najważniejsze urządzenia i materiał rozszczepialny w nieznane na razie miejsca na wschodzie kraju.