1233. dzień wojny. Ukraina dobrze namierzyła czuły punkt Rosji. Trzeba ją powalić na parkiet
Rosjanie ruszyli z akcją wydawania paszportów ukraińskim dzieciom, którym zafundowali odpoczynek w słynnym obozie pionierskim Artek na Krymie. Zabrano je z terenów okupowanych, z pewnością do rodziców nie wrócą, zostaną poddane rusyfikacji. To jedna ze straszniejszych zbrodni Rosjan.
Trwa przegląd przemysłu na okupowanych terenach Ukrainy pod kątem wznowienia produkcji przy pomocy własnych firm. Rosjanie nie przewidują najwyraźniej zwrotu tych obszarów.
Nie przestają też atakować za pomocą dronów szturmowych Gerań 2, uzupełnianych innymi środkami napadu powietrznego, głównie pociskami skrzydlatymi. Uderzenia mają złamać ludność; są skierowane głównie na miasta oraz infrastrukturę energetyczną, by wywołać przerwy w dostawach prądu, ciepłej wody itp. To kolejna niedogodność, która ma skłaniać ludzi do pokoju za wszelką cenę.
W międzyczasie dron Gerbera, białoruskiej produkcji, ale rosyjskiego typu, spadł na Litwie. Wystartował z terytorium Białorusi chyba nie przypadkiem. Aparaty tego typu naśladują Geranie, ale nie mają głowicy bojowej ani zaawansowanego systemu nawigacji. To tania odmiana, swego rodzaju pułapka mająca rozproszyć wysiłek obrony powietrznej w czasie realnego ataku.
Na frontach nadal toczą się walki, ale nie przynoszą rozstrzygnięcia. Większych zmian w położeniu stron nie ma.
Czytaj też: Ukraina się cofa. Rosyjskie wojska zajęły cały obwód ługański
Władca pierścieni
Karl von Clausewitz czuł, że coś jest na rzeczy: druga strona zawsze ma czuły punkt.