Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

Chiński szczyt

Szczyt w Tiencinie Szczyt w Tiencinie Getty Images
Takie obrazy i słowa mają wzbudzić przekonanie, że w Azji powstaje klub, który ma dość argumentów i determinacji, by rzucić wyzwanie całemu Zachodowi.

Xi Jinping zbiera owoce chaotycznych zaburzeń w porządku międzynarodowym. Na szczycie w Tiencinie przyjął kilkudziesięciu przywódców z Azji, Afryki i Europy. Ich tłumek miał pokazać, że stabilnie autorytarne Chiny – bardziej niż demokratyczne Stany Zjednoczone pod impulsywnym kierownictwem Donalda Trumpa – nadają się na ośrodek politycznego, gospodarczego, a może i cywilizacyjnego odniesienia.

Intencje gospodarza wzorowo odczytał Aleksandr Łukaszenka, lubiący przyjmować rolę prymusa podobnych zjazdów. Zapewnił, że jego system szczerze podziwia dokonania chińskich komunistów i będzie się od nich starannie uczył. Praktycznym wyrazem tych nauk stanie się narodowe muzeum historii Białorusi, naśladujące ekspozycję placówki chińskiej. Osobiście oglądał ją syn uzurpatora z Mińska, student uniwersytetu w Pekinie, który z wystawy przywiózł ojcu kilka zdjęć.

Odwołanie do polityki historycznej nie jest przypadkowe. Xi wystawił też wielką defiladę wojskową w Pekinie (przemaszerowała 3 września, już po zamknięciu tego numeru „Polityki”). Jej zadaniem było nie tylko upamiętnienie 80. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej na terytorium azjatyckim, ale przede wszystkim wzbudzenie przekonania, że tamten konflikt rozstrzygnęły własnymi siłami Chińska Republika Ludowa i sowiecka Rosja, bo to one poniosły najwięcej ofiar w starciach z Niemcami i Japonią. Skoro tak, to Pekinowi i Moskwie należy się nimb rzeczywistych zwycięzców i prawo do roszczeń. Ich podnoszeniem zajmują się Xi i jego główny gość z Tiencina Władimir Putin.

Pretekstem ich najnowszego spotkania był coroczny konwentykiel Szanghajskiej Organizacji Współpracy. SzOW zaczynała na początku wieku od niewielkiej grupki najbliższych sprzymierzeńców Rosji i Chin. Z czasem wypączkowała do inicjatywy ogniskującej znaczną część państw Azji, z dochodzącymi „obserwatorami” i „partnerami w dialogu” z sąsiednich kontynentów.

Polityka 36.2025 (3530) z dnia 02.09.2025; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 11
Reklama