Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Świat

„Kocham Hitlera”, „małpy”, „p***ł”. Wyciek wiadomości Młodych Republikanów podzielił prawicę w USA

Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance podczas konferencji prasowej w Białym Domu, październik 2025 r. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych J.D. Vance podczas konferencji prasowej w Białym Domu, październik 2025 r. Kevin Lamarque / Reuters / Forum
Dowiedzieliśmy się, o czym (i jak!) rozmawiają ze sobą przyszli liderzy Partii Republikańskiej. Wnioski nie zaskakują: Młodzi Republikanie uczą się języka polityki od starych wyjadaczy, a Donald Trump i ruch MAGA na dobre zmieniają debatę w USA.

Portal Politico wszedł w posiadanie niemal 3 tys. stron korespondencji prowadzonej przez partyjną młodzieżówkę za pośrednictwem aplikacji Telegram. Wyciek naszpikowanych homofobią i rasizmem wiadomości oburzył opinię publiczną, dając paliwo protestom przeciw administracji Trumpa, w ramach których pod hasłem „No Kings” (ang. Żadnych królów) ulicami USA przemaszerowało 7 mln ludzi. Reakcja Republikanów na kryzys ujawniła natomiast pęknięcie w łonie partii.

Czytaj także: Trumpizm, czyli druga amerykańska rewolucja nadciąga. „Wygramy, bo chcemy czcić Boga”

250 obelg

Działacze (znacznie rzadziej działaczki) młodzieżówki omawiali na Telegramie bieżącą politykę, dyskutowali o social mediowych strategiach i planowali logistykę eventów. Rzecz w tym, że merytoryczne ustalania przeplatają się w ich wypowiedziach z obelgami – jak zresztą podliczyło Politico, epitety „p**ał” (ang. f***ot) „upośledzony” (ang. retard) i „czarnuch” (ang. n****r) padają w rozmowach ponad 250 razy!

Ponadto uczestnicy grupy swobodnie perorują o wsadzaniu przeciwników do komór gazowych, fantazjują o „gwałceniu” liberałów i „doprowadzaniu (ich) do samobójstwa”. Z uznaniem wypowiadają się o młodszych kolegach, którzy popierają rzekomo niewolnictwo, natomiast zawodników NBA porównują do „małp”.

Ich słowa odbiły się szerokim echem, bo licząca 15 tys. młodych (18–40 lat) ludzi młodzieżówka Republikanów stanowi kuźnię konserwatywnych elit – autorzy powyższych komentarzy to często pracownicy administracji lub osoby zatrudnione przez partię, a jeden został wręcz z jej rekomendacji senatorem stanowym.

Reklama