W tył zwrot! USA zaczynają wycofywać część wojsk z Europy. Najpierw Rumunia. Co z Polską?
Amerykański kontyngent w bazie Mihail Kogalniceanu, jednej z największych instalacji wojskowych na wschodniej flance NATO, zostanie zredukowany o ok. 700 osób, czyli mniej więcej wielkość batalionu – przekazał rumuński MON w reakcji na pojawiające się od wtorku nieoficjalne doniesienia z Waszyngtonu. Co ciekawe, w Europie pierwszy napisał o tym ukraiński portal Kyiv Post, powołując się na swoich informatorów z Pentagonu.
Dzisiaj rząd rumuński potwierdził, że Amerykanie rzeczywiście zamierzają wycofać część swoich wojsk, ale uspokajał, że po pierwsze o wszystkim wiedział, a po drugie we wspomnianej bazie i tak pozostanie tysiąc żołnierzy US Army. Trzon amerykańskich sił stacjonujących tam od wiosny wystawia 101. Dywizja Powietrznodesantowa, która wysłała nad Morze Czarne komponent swojego dwubrygadowego zespołu bojowego z Fort Campbell.
Cała brygada wyruszyła w marcu w różne miejsca Europy – oficjalny komunikat mówił, że do Niemiec, Polski i Rumunii. Takie rotacje trwają dziewięć miesięcy, więc ta obecnie trwająca zapewne zostanie dokończona – chyba że Pentagon na użytek widowni amerykańskiej będzie chciał pokazać, jak żołnierze wsiadają do samolotów zaraz po ogłoszeniu decyzji. Prawdopodobnie więc do końca roku wyjedzie batalion z Rumunii i może cała brygada z Europy. Nic nie wiadomo, przynajmniej na razie, by cokolwiek groziło amerykańskiej obsadzie bazy antyrakietowej NATO w Deveselu, lotnikom w Campia Turzii czy obecnym w Konstancy wysłannikom US Navy, sił specjalnych i innych rodzajów wojska.
Sprawa nabrała jednak politycznego wymiaru, a minister obrony Ionut Mosteanu zdecydował się zabrać głos na konferencji prasowej przed południem. W Rumunii to bez wątpienia niewesoła wiadomość dnia, za kilka godzin może stać się taką też u nas.