1350. dzień wojny. Kończy się trzecia bitwa o Kupiańsk. A Rosjanie zapałali miłością do Wenezueli
Rosyjski Sztab Generalny zdjął ze stanowiska dowódcę 51. Armii Ogólnowojskowej gen. por. Siergieja Milczakowa, weterana działań w Syrii. Ciekawostka: 51. armia to separatyści donieccy, ale jej dowódca to czystej krwi Rosjanin (tak samo jak gen. Ołeksandr Syrski, ale on przynajmniej od 30 lat mieszka i służy w Ukrainie). Czym zawinił gen. por. Milczakow? Oficjalnie nie wykonał zadania. Jeśli ktoś myśli, że chodziło o zdobycie Pokrowska, przypuszczalnie jest w błędzie. Jednocześnie bowiem poleciał ze stanowiska dowódca 132. Brygady Zmechanizowanej Gwardii, także separatystów donieckich, płk Siergiej Najmuszin. Tu zakomunikowano, że powodem są nadmierne straty. Zapewne tak samo jest w przypadku dowódcy armii, choć nieoficjalnie mówi się, że poleciał za deklarację gotowości wpuszczenia zagranicznych dziennikarzy do rzekomo otoczonego Pokrowska. Nie spodobało się to specjalnie Władimirowi Putinowi.
Sytuacja pod Pokrowskiem jest krytyczna. Rosjanie zajęli ok. 85 proc. zabudowy miasta. Jest bardzo mało zdjęć i filmików, co może świadczyć o zaciętości walk. Nie widać też śladów kontrataku ukraińskiego ani, co gorsza, prób ewakuacji wojsk. Mamy obawy, że Rosjanie zdziesiątkują obrońców Pokrowska i Myrnohradu.
Pewne sukcesy odnoszą Ukraińcy pod Dobropolem. Przypuszczalnie udało im się odbić m.in. wieś Nowe Szachowe.
Tymczasem ukraińskie drony zaatakowały kolejną rafinerię, tym razem zakład w okolicy Saratowa nad Wołgą. Rosjanie mają coraz większe problemy z komercyjną dostawą paliw, może w końcu zacznie jej brakować także samej gospodarce.