Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Żakowski i Władyka o tym, dlaczego Polacy nie lubią PO

Tadeusz Późniak / Polityka
Najnowszy sondaż CBOS: rośnie negatywny elektorat PO, za to PiS ubywa zapamiętałych wrogów. To młode pokolenia odwraca się od partii Tuska - mówili publicyści w Poranku Radia TOK FM.

Punktem wyjścia dyskusji był czwartkowy sondaż CBOS, który pokazał istotną zmianę w negatywnych elektoratach PiS i PO. W ostatnich dwóch latach odsetek tych, którzy na pewno nie zagłosowaliby na Platformę wzrósł z 21 do 29 procent, zaś w przypadku PiS zmalał z 47 do 37 proc. Obu partiom daleko jednak do Ruchu Palikota, którego elektorat negatywny wynosi 41 proc., co znaczy, że od lipca 2011 roku wzrósł aż o 25 punktów procentowych.

Między innymi o tym zjawisku rozmawiali w TOK FM publicyści POLITYKI Jacek Żakowski i Wiesław Władyka oraz Tomasz Lis z Newsweeka i Tomasz Wołek.

Wołek zastanawiał się, czy PiS nie przebił się przez „szklany sufit”, który blokował wzrost sondażowy tej partii, ze względu na organiczną wręcz awersję części wyborców do PiS.

Zdaniem Wiesława Władyki tak znaczące wahnięcie może być spowodowane rosnącą niechęcią do PO ze strony ludzi młodych. - Oni wchodzą na czystej hipotece, bez pamięci przeszłości, oglądają to, co jest i w zasadzie nie czują się najlepiej – podkreślał Władyka.

- To nie jest tylko polskie zjawisko – zauważył Jacek Żakowski. - Bardzo podobnie jest na Węgrzech, gdzie młodzi wyborcy są głównym zapleczem Fideszu oraz Jobbiku, czyli tej najbardziej radykalnie prawicowej partii, której w Polsce na szczęście, w liczącej się polityce, nie ma.

Jednym z powodów – jak zaznaczył Żakowski – jest to, że wkraczające w dorosłość młode pokolenie Polaków nie pamięta PRL nawet w schyłkowym wydaniu. Dla nich przełom i zmiana, która nastąpiła po 1989 roku nie mają większego znaczenia. - O ile z punktu widzenia naszego pokolenia transformacja była sukcesem o tyle dla nich przeciwnie, wprowadziła ich w świat, w którym życie jest opresyjne, bardzo trudne – stwierdził publicysta.

Tomasz Lis wspomniał o frustracjach związanych z karierą zawodową. - Wielu młodych ludzi ma poczucie, że nie odetka im się droga awansu, jeśli w jakimś sensie nie zostaną zgruchotane elity III RP. Bo my zablokowaliśmy wszystkie miejsca siedzące w autobusie. Weszliśmy tam w 1989 roku, rozsiedliśmy się i uznaliśmy, że nam się to należy – dodał Lis.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną