Recenzja serialu: „Nolly”, scen. Russell T. Davies
Niejednoznaczność bohaterki jest wielkim atutem serialu.
Niejednoznaczność bohaterki jest wielkim atutem serialu.
Nowy serialowy thriller Apple TV+ nie zapowiadał się na hit.
Kino superbohaterskie coraz częściej łapie zadyszkę, lecz przynajmniej seriale wciąż pozwalają na gatunkowe i formalne eksperymenty.
Cztery lata czekaliśmy na szósty sezon serialowego fenomenu – antologii eksplorującej nasze strachy związane z nowymi technologiami opanowującymi świat i przejmującymi nasze życie, która swoje początki ma w brytyjskim Channel 4 w 2011 r.
Hank jest irytujący i uparty, a przecież jako modelowy everyman budzi odruchową sympatię, nawet jeśli coraz trudniej zrozumieć jego kolejne decyzje.
Pilot przypomina teledysk wypakowany obrazami skąpo odzianej nastolatki. O głównych bohaterach i ich motywacjach niewiele wiadomo.
Scenariusz serialu jest adaptacją świetnego komiksu.
Naiwność, kiczowatość, nic niewnoszące sceny i niepotrzebne dialogi wywołujące poczucie dłużyzny.
Twórcy serii, Adina Sădeanu i Kirsten Peters, przyznają, że wzorem dla nich były powieści Johna Le Carré.
Polityka w „Dyplomatce” ma bardzo ludzką twarz, są romanse, przyjaźnie, dramaty, knucie, zdrady i nagie kąpiele w stawach.
Serial skutecznie stopniuje napięcie, powoli odsłaniając kolejne sekrety, a reszta jest zasługą przekonującej scenografii i świetnych aktorów.
Humor jest tu w wersji cringe, a śmiech tłumi świadomość, że pokazywane sytuacje są prawdziwe.
Damon Lindelof jest twórcą seriali „Pozostawieni” i „Watchmen”, Tara Hernandez ma na koncie komediowe hity „Teoria wielkiego podrywu” i „Młody Sheldon”. Ich wspólne dzieło łączy jej poczucie humoru i jego zamiłowanie do łączenia poważnych kwestii z szalonymi pomysłami fabularnymi.
Młoda część obsady odnajduje się w tej grze kliszami i kiczem z odcinka na odcinek coraz lepiej.
Twórcy sprawnie balansują na granicy realizmu i surrealizmu, dbając, by komediowy ton nie zdominował momentów dramatyzmu.
Ekranizacja powieści Matthew Quirka może się pochwalić trzecim najlepszym weekendem otwarcia w historii oryginalnych produkcji Netflixa (po „Wednesday” i „Dahmerze”), dzięki czemu z marszu otrzymała zamówienie na drugi sezon.
Niezależnie od interpretacji cztery już dostępne odcinki nowej produkcji Apple TV+ zapowiadają ciekawą i niebanalną rzecz.
Nowy serial z Kieferem Sutherlandem, obrońcą świata z kultowych „24 godzin” czy „Designated Survivor”, zaczyna się w konfesjonale.
Bez nadużywania efektów specjalnych i schematów kina katastroficznego, choć wciąż w żałobnym, niepokojąco realistycznym tonie.
Mistrzowska zabawa konwencjami i rozbuchane sceny przemocy nie wykluczają głębokich portretów psychologicznych i świetnych obserwacji społecznych.