Archiwum Polityki

Kabarechot

Coś niedobrego dzieje się z polską estradą. Pokazał to ostatni jubileuszowy festiwal w Opolu. Najlepiej wypadły stare gwiazdy, debiutanci zaś tworzyli dla nich bezbarwne, plastikowe tło. Nowe nurty w stylu disco nie przebiły starej, 35-letniej tradycji festiwalu, którym co roku w czerwcu żyła cała Polska. Opole bawiło i wzruszało. Dziś bawi mniej i mało kogo wzrusza. Nikt jednak nie dopuszcza myśli, że tej imprezy mogłoby już nie być.

Największy aplauz wywoływały stare przeboje Maryli Rodowicz, Ireny Santor i Tadeusza Woźniaka. "Małgośka", "Powrócisz tu", "Zegarmistrz światła" przypomniały dawne, dobre lata festiwalu, ale przy okazji uświadomiły wszystkim, że przepis na dobrą piosenkę nie zmienił się od lat. I to niezależnie od panującej mody.

Festiwal otworzył wieczór "Przeboje list przebojów". Tytuł koncertu nie bardzo pokrywał się z realiami. Telewizja Polska, główny organizator festiwalu, ogłosiła konkurs, którego zwycięzcy mieli wystąpić w Opolu. Decydowały głosy telewidzów oddawane w systemie audiotele. Z niejasnych powodów niektórzy spośród laureatów konkursu na festiwal nie przybyli, a ich piosenki śpiewali inni wykonawcy. Podobno chodziło o to, że starzy idole nie chcieli ścigać się w konkursie z amatorami, woleli wystąpić w innym dniu festiwalu. Nie bał się tylko Jerzy Grunwald, weteran sceny, były członek zespołu No To Co. Zebrał zaskakująco dużo głosów w audiotele, co o tyle wzbudza wątpliwości, że przecież ten artysta najlepsze swoje lata ma już za sobą.

Mieliśmy też okazję wysłuchać, jak ze starymi hitami radzą sobie młodzi artyści. Różnie to wypadało, ale bez wątpienia najlepsze wrażenie w tej konkurencji zrobił Maciej Balcar, gdy zaśpiewał piosenkę Czesława Niemena "Pod papugami". Jako się rzekło, nie było tych debiutanckich talentów zbyt wiele. Oprócz Balcara trzeba wymienić na pewno Monikę Salitę, która brawurowo wykonała "Walc embarras" Ireny Santor. Monika ma świetny głos, podobnie jak Anna Maria Jopek potrafi zaśpiewać piosenkę popularną i standard jazzowy. I Moniki z nikim innym pomylić się nie da.

Cóż stąd, skoro znakomita większość uczestników konkursu dla debiutantów w drugim dniu festiwalu sprawiała wrażenie, że śpiewu uczył ich jeden nauczyciel i trudno było zapamiętać, kto teraz właśnie występuje.

Polityka 27.1998 (2148) z dnia 04.07.1998; Wydarzenia; s. 16
Reklama