Archiwum Polityki

Kibicom wstęp wzbroniony

Futbol wymyślili Anglicy. Oni też wnieśli do Europy inny wynalazek – bandy chuliganów terroryzujące miasta po meczach piłkarskich. Ale też pierwsi pojęli, że bandytyzm futbolowy trzeba wytępić z całą surowością prawa. I, znowu pierwsi, dają sobie z tym radę.

Szokiem, który zmobilizował władze do działania, była tragedia w 1985 r. na stadionie Heysel w Brukseli. 39 widzów zginęło, a 400 odniosło rany – pod naporem hordy kibiców Liverpoolu atakujących wrogów z Juventusu runęła trybuna. Angielskie kluby piłkarskie na kilka lat wykluczono z europejskich rozgrywek, ale brytyjska choroba chuligaństwa przeniknęła do innych krajów.

20 lat temu w Krajowej Służbie Wywiadu Kryminalnego National Criminal Intelligence Service (NCIS) powołano osobną formację policji: Football Unit. Jeśli pominąć walkę z terroryzmem – która podlegała specjalnym prawom – Football Unit był jedynym w Anglii oddziałem policji, któremu wolno było tworzyć i przechowywać kartoteki tylko podejrzanych – nawet bez konkretnych dowodów przestępstwa. To bardzo drastyczne rozwiązanie prawne, wręcz niesłychane z punktu widzenia praw obywatelskich. Policja nie może bowiem gromadzić o delikwentach żadnych zapisków bez otwarcia konkretnego dochodzenia, które ma sygnaturę (numer akt) i podlega kontroli prawnej. Bez przestępstwa – nie ma danych. W tym wypadku była to kartoteka wszelkich podejrzeń według uznania i potrzeb samej policji.

Kapowanie, a nie pałowanie

Dla Football Unit i tylko dla niej zaczęło pracować 92 oficerów policji w całym kraju, głównie w komisariatach przy większych stadionach piłkarskich. Każdy klub ekstraklasy, a właściwie 92 zawodowe drużyny piłkarskie Anglii i Walii, miały (i mają) swoich stałych pełnoetatowych aniołów stróżów z policji. Oficerowie ci jeżdżą na każdy mecz – robią to od lat – i nic dziwnego, że z twarzy i nazwiska znają większość chuliganów. Football Unit nie było od pałowania, lecz od kapowania.

Polityka 22.2006 (2556) z dnia 03.06.2006; Społeczeństwo; s. 116
Reklama