Warszawa: „Chcemy zwrócić szczególną uwagę na katastrofę klimatyczną, która dzieje się tu i teraz, dotyczy każdej i każdego z nas. Chcemy stanąć ramię w ramię z aktywistkami i aktywistami klimatycznymi, prozwierzęcymi, pokazać, że klimat jest również naszą sprawą – sprawą feministyczną”. I stąd hasło tegorocznej manify: „Feminizm dla klimatu. Klimat na antykapitalizm”.
Wrocław: „Pragniemy wpływu, kontroli, ulegamy sugestiom. Te egoistyczne potrzeby ludzi wykształciły opresyjne, hierarchiczne systemy, które generują różne role. Role, które sankcjonują nierówne traktowanie wynikające z płci, rasy, pochodzenia, wyznania, niepełnosprawności czy gatunku. Tak powstał patriarchat. Dokładnie w ten sam sposób powstał antropocentryzm”. I antropocen – chciałoby się dodać. Manifa we Wrocławiu szła pod hasłem „Matka Ziemia, nie ojciec kapitalizm”.
Trójmiasto: „W tym roku solidaryzujemy się z ruchami klimatycznymi, bo to my, kobiety, dbając o bliskich, ponosimy największe koszty suszy, huraganów, powodzi czy smogu. Mówimy DOŚĆ niszczeniu Ziemi przez kapitalizm i patriarchat!”. Zatem i adekwatne hasło: „Kobiety i Ziemia mają za dużo do zniesienia”.
Czytaj też: Zmiany klimatyczne wymykają się spod kontroli
Matka Ziemia wyznaje: #MeToo
Uczestniczki i uczestnicy tegorocznej Manify – jak widać, nie tylko stołecznej – upominają się o lepszy klimat, więcej troski o planetę, wreszcie o zmiany systemowe, a nie tylko symboliczne („nie wystarczy zrezygnować z plastikowych słomek”). Wdzięczne, pojemne, aktualne hasło. A czy feministyczne? Owszem. Tegoroczny raport Oxfam zwraca uwagę, że 22 najbogatszych mężczyzn świata ma tyle majątku, co wszystkie kobiety w Afryce razem wzięte. Kobietom, zwłaszcza w rejonach wojennych, niestabilnych, grozi bieda, często ubóstwo. Nadal gorzej zarabiają. A jeśli ich dochody zależą jakkolwiek od dostępu do zasobów naturalnych (w wielu miejscach świata wciąż zależą), to zmiany klimatyczne odczują jako pierwsze. Już odczuwają.
Kapitalizm to drugi kraniec tej samej skali. Zdaniem organizatorek dzisiejszych manifestacji to kolejny system opresyjny dla kobiet i pomijający je w kluczowym aspekcie, oparty na wyzysku, ignorujący pracę wykonywaną w domu. Znów dane z raportu Oxfam: kobiety na świecie przez 12 mln godz. wykonują pracę wartą 11 bln dol., tyle że zupełnie za darmo. Stąd apel, żeby najpierw myśleć o ludziach, potem o zyskach, i zmieniać system, a nie klimat. System, któremu sprzyja patriarchat i który sprzyja patriarchatowi (na jednym z transparentów: „Patriarchacie, sam sobie pierz gacie”).
Tym m.in. zajmuje się ekofeminizm – przekładaniem zjawisk i kryzysów w przyrodzie na codzienność różnych grup społecznych, a kobiet w szczególności. Stąd apel o solidarność między nimi.
Solidarność ponad gatunkami
Tegoroczna Manifa w Warszawie to był właśnie taki pokaz szeroko rozumianej solidarności z uwzględnieniem różnych uciskanych grup. Kobiet, osób niepełnosprawnych, uchodźców, społeczności LGBT. Ale i zwierząt, o których mówi się w najlepszym wypadku, że „są humanitarnie zabijane”. No i Matka Ziemia to też jakaś emanacja kobiety. Piękny był apel o solidarność „ponadgatunkową”, choć widać tu hipotetyczną inspirację dla duchownych pokroju abp. Marka Jędraszewskiego. Oto nowa „ideologia” zrównująca prawa wszystkich istot żywych. Oby jednak przekaz Manify okazał się lepiej słyszalny.
Zwłaszcza że oddano dziś głos przedstawicielkom różnych środowisk, począwszy od Obozu dla Klimatu („Walka o sprawiedliwość klimatyczną to walka polityczna, powiązana z innymi ruchami emancypacyjnymi”; tłum skanduje: „Nie zasoby, a osoby!”), przez Tęczową Częstochowę (2019 był rokiem ucisku osób LGBT, ale i bardzo licznych marszów), po ruchy solidaryzujące się z uchodźcami czy Kurdami w Rożawie. Anarchistyczny i złożony z kobiet kolektyw walczy na miejscu o wolny Kurdystan oraz równe prawa dla kobiet i mężczyzn. Kurdyjki pytane, jak można im pomóc, odpowiadają: róbcie u siebie to, co my robimy u siebie. O rewolucji kurdyjskiej mówi się, że jest najbardziej feministyczna w dziejach.
Czytaj też: Kościół i „ekologizm”, czyli co miał na myśli abp Jędraszewski
O kobietach nie tylko od święta
Nie było chyba dotąd Manify, która miałaby tak włączający charakter. Ta przeszła ulicami stolicy po raz 21., co nie znaczy, że postulaty wygłaszane przez z górą dwie dekady już udało się zrealizować. Dostęp do aborcji, edukacji seksualnej, antykoncepcji – w wielu aspektach nawet się chyba w Polsce cofnęliśmy.
Co roku tym wszystkim apelom towarzyszy cicha nadzieja, że nad prawami kobiet druga połowa populacji zacznie się pochylać nie tylko od święta, czyli 8 marca. Można by wtedy powiedzieć, że się w końcu udało. Na razie trzeba powiedzieć, że znów udało się przejść i przemówić. Feminizm opowiedział się po stronie klimatu, teraz pora stworzyć w Polsce klimat dla feminizmu, dla kobiet.
Czytaj też: Tak utrudnia się dostęp do legalnej aborcji