Radości podniebieniu przynoszą zarówno dania sezonowe (zupa dyniowa, w której przyrządzaniu Austriacy są prawdziwymi mistrzami, oraz Sturm, czyli na pół sfermentowane wino, które smakuje jak soczek, ale niebezpiecznie mąci w głowach) oraz stałe specjalności: sznycel po wiedeńsku oraz zaimportowany z Tyrolu strudel. Ciekawsza, bo o zmieniającym się menu, uczta czeka bywalców galerii i muzeów. Wiedeń już od jakiegoś czasu skutecznie rywalizuje w tej kwestii o europejską palmę pierwszeństwa z Londynem, Berlinem i Paryżem. Nie inaczej jest w tym roku.
Tycjan, Tintoretto, Bellini
A zatem pierwsze danie. Przygotowane głównie z myślą o miłośnikach sztuki dawnej przez Kunsthistorisches Museum. Po medialnych hitach ostatnich lat (Bruegel, Caravaggio/Bernini) przyszedł czas na personę nie mniej znaczącą: Tycjana. Tym razem nie jest to jednak retrospektywa, a wystawa tematyczna, kierująca naszą uwagę na wizerunek kobiety w malarstwie owego mistrza szkoły weneckiej. I aby ów przekaz renesansowego piękna wzmocnić, Tycjana „obudowano” innymi wybitnymi artystami, jak Jacopo Tintoretto, Giorgione czy Giovanni Bellini, którzy też mieli własne pomysły na utrwalanie niewieścich wdzięków. Jest refleksyjnie, bo zmieniające się kanony piękna zawsze skłaniają do zadumy (do 16.01).
Czytaj też: Mecenat miejskich elit
Fotografia, Monet, Picasso, Modigliani
Na drugie danie zdecydowanie warto wybrać Albertinę, gdzie w cenie jednego biletu skosztować można aż trzech ekspozycyjnych potraw.