Polskie Stronnictwo Ludowe przed wyborami odświeża wizerunek. Lepsze garnitury, wyszukany styl imprez nie zmieniają jednak ogólnego obrazu partii zachowawczej, roszczeniowej, przy tym otwartej na wszystkie sojusze. PSL, co najmniej tak samo jak polskiej wsi, broni swojego stanu posiadania w mediach, bankach, funduszach, radach nadzorczych i agencjach rządowych.
Polskie Stronnictwo Ludowe na Lubelszczyźnie to prawdziwa potęga, przeważnie o oblężniczym charakterze. Tylko w większych miastach bowiem, i to nie wszystkich, trzymają się jeszcze załogi SLD z pewnym udziałem AWS, ale na rozległych połaciach wokół grodów panuje niemal niepodzielnie PSL. Region trzymany jest żelazną ręką przez Zdzisława Podkańskiego, byłego ministra kultury, który przez całą minioną dekadę budował ludowe wpływy na wschodzie kraju. Niewiele jest w Polsce obszarów z tak wyraźną polityczną monokulturą. Widać tam typowe metody działania PSL, a nawet więcej, ponieważ Podkański i jego drużyna pozostają od dawna w ostrej opozycji wobec Kalinowskiego. Czekają na jego potknięcia, wzmacniają imperium i robią własną kampanię wyborczą.
„Mikołaj Mikołajewicz Mikołajczyk” – tak Cat-Mackiewicz zatytułował swoją broszurę wydaną w 1945 r. w Londynie; „kawaler jałtański” – takim przezwiskiem napiętnowała byłego premiera większość Polaków przebywających wówczas na Zachodzie. Ale gdy ów „renegat” zjawił się w kraju, wszędzie witały go entuzjastyczne tłumy, a okrzyk „Niech żyje Mikołajczyk!” pojawiał się podczas każdej nieomal przeciwrządowej manifestacji.
Z pozoru w PSL bez zmian: po raz kolejny dąży ono do zdymisjonowania wicepremiera Leszka Balcerowicza. Ale wprawniejsze oko obserwatora dostrzeże, że ludowcy budują nową figurę polityczną. Postanowili zdyskontować niedawne sukcesy Andrzeja Leppera i związków rolniczych. PSL chce być ich jedyną polityczną reprezentacją. Z wzajemnością. Samoobrona zaproponowała PSL utworzenie wspólnej rady, w której skład wchodziłoby po 3 przedstawicieli każdej ze stron. To może zaważyć na przyszłych wyborach parlamentarnych.