Janusz Piechociński może w sobotę stracić funkcję prezesa PSL. Zdecyduje o tym zbierająca się tego dnia Rada Naczelna partii, która jest mocno zaniepokojona spadającym poparciem wyborców.
Jeśli inni wysocy urzędnicy pójdą śladem byłego już ministra skarbu w obliczu wizji przegranych wyborów, to jesienny wynik PO może być jednocyfrowy. I to byłaby katastrofa nie tylko dla Platformy.
Wiadomo, że o wyniku nadchodzących wyborów nie będą decydować żadne programy, dokonania, a nawet obietnice. Rozstrzygną, jak w kampanii prezydenckiej, wrażenia i emocje.
Ogłoszone dziś decyzje potwierdziły obawy, że Platforma stała się górą lodową. Majestatycznie i z żelazną konsekwencją dryfuje kursem, na którym bezkompromisowo topnieje.
Andrzej Duda pozostał w ciągu kampanii wyborczej. Swoją osobistą zakończył, ale rozpoczął na całego kampanię wyborczą do parlamentu. Oczywiście na rzecz PiS.
Pojawił się pierwszy, po wyborach prezydenckich, sondaż partyjnych wpływów. Największą niewiadomą pozostaje Platforma Obywatelska: czy oto widzimy początek jej odjazdu, jej uwiądu, którego już nie da się zatrzymać?
Pojawiła się inicjatywa pod hasłem „uczciwe media”. Tyle że nie służy ona dobru mediów, lecz PiS-owi w jego drodze do orbanizacji Polski.
Zwycięstwo Andrzeja Dudy pokazało, że wielu wyborców wierzy w politykę chwili, tu i teraz. Bez pamięci o przeszłości i niepokoju o przyszłość. Kluczem okazała się „zmiana”. Choćby na PiS. To jest społeczny fakt, który zupełnie zaskoczył obóz władzy.
Prezydenta wybraliśmy, ale przecież nikt nie ma wątpliwości, że najważniejsza batalia to wybory parlamentarne. Dojdzie do nich w bardzo skomplikowanej sytuacji. Od lat krajobraz po bitwie, i przed kolejną, nie był tak mocno zamglony.
Ci, którzy chcą „wielkiej zmiany” – w tych wyborach mogą dostać Andrzeja Dudę z PiS, a w następnych całe PiS. Czy o to im chodzi?