Makiejewka to kolejny przykład kompromitacji po zatonięciu „Moskwy”, uderzeniu w most Krymski i oddaniu Chersonia. Śmierć kilkuset rezerwistów, za którą stoi brak profesjonalizmu rosyjskich wojsk, jeszcze podsyci opór przed mobilizacją.
Kolejny ciężki dzień: nie ustają wysiłki obu stron, by przejąć inicjatywę. Zgodnie z przewidywaniami zimowe miesiące służą odbudowie sił. Ważną rolę w walce odgrywają kierowane rakiety przeciwpancerne, broń słabo znana ogółowi czytelników.
Od razu gwoli wyjaśnienia – pancerze nie wybuchają przypadkowo, to specjalne pancerze reaktywne, które dają czołgom dodatkową ochronę. Rosjanie je uwielbiają, na Zachodzie w ogóle się ich nie stosuje. Nie bez powodu.
Jesteśmy sojusznikami Ukrainy, więc siłą rzeczy koncentrujemy się na jej działaniach, wierząc, że przyniosą one wreszcie przełom. Warto jednak również przyglądać się oznakom działania Rosjan.
Rosji ilością nikt nie pokona, to jej atut. Ma wyjątkową zdolność do rzucania na front coraz to nowych hord żołnierzy, choćby z byle jakim sprzętem. To może trwać w nieskończoność.
Od inwazji na Ukrainę do Serbii przeniosło się już ponad 100 tys. Rosjan. Przyjeżdżają z workami pieniędzy, mówią o sobie, że są „uchodźcami wojennymi”, windują ceny mieszkań. A serbski rząd wszystko, co rosyjskie, wita z otwartymi rękami.
Jest szansa, że wojna zakończy się przed końcem 2023 r. Ale nie jest to takie pewne. Wojna się skończy, kiedy Rosja zostanie wyrzucona z Ukrainy lub Ukraina podda się po jakimś ciężkim załamaniu.
Któż się spodziewał, że Ukraina będzie się Rosjanom opierać tak długo i tak skutecznie? Przecież to rzecz absolutnie niewiarygodna i dla wielu całkiem niezrozumiała. Co się właściwie wydarzyło?
Co się wydarzy w lutym, gdy Rosjanie zakręcą rurociąg Przyjaźń (nazwa dość ironiczna) i wstrzymają dostawy oleju napędowego? Co będzie z cenami? Nie jestem optymistą.
Etap stagnacji na froncie to dobry moment, by poobserwować ukraińskie doświadczenia i określić kierunki rozwoju własnych sił zbrojnych tak, by najlepiej je przygotować do ewentualnej wojny z Rosją. Bo tylko taka nam grozi.