Przed nami jeszcze kilka tygodni frontowego pata, zanim Rosjanie ruszą z ofensywą. Żeby przełamać impas, Ukraina potrzebuje więcej artylerii lufowej i rakietowej oraz amunicji krążącej. A do tego mnóstwa dronów, które wykonują dziś na polu walki zaskakująco dużo zadań.
Bitwa o Bachmut trwa właściwie od połowy maja, choć do jesieni Rosjanie walczyli na podejściach do niego. Po ośmiu miesiącach ciężkich zmagań Grupa Wagnera pokonała 30 km i obecnie walki trwają w samym Bachmucie. Dlaczego Rosjanie się tak uparli?
Coraz bliżej do nowej rosyjskiej ofensywy, która zapewne w wojnie rozstrzygająca nie będzie, ale może być rozstrzygająca dla samego Putina. Rosyjski prezydent potrzebuje sukcesów jak powietrza.
Worek z leopardami się rozwiązał, Ukraina dostanie sprzęt, z którego da się złożyć co najmniej dwa bataliony czołgów, i to nie licząc abramsów, challengerów i leclerców. Rosyjski Telegram zakipiał ze złości.
Wreszcie coś ruszyło w sprawie czołgów, które Ukraina tak bardzo chciałaby otrzymać. Czy będą gejmczendżerem, tak jak HIMARS-y? O ile dostarczy się ich odpowiednio dużo... Sprawa nie jest jednak taka prosta.
Najpierw słyszeliśmy, że amerykańskie abramsy nie są idealne dla Ukrainy, a teraz – że mogą pójść śladem leopardów, o których przekazaniu miał w ostatniej chwili zdecydować opierający się do tej pory rząd Niemiec. Czy polityka będzie w stanie pokonać wojskową logistykę?
Fruwające w Moskwie wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych Pancyr S1, wnoszone ciężkimi dźwigami na dachy rządowych budynków, wzbudziły ogólne zaciekawienie – czy rzekomo najsilniejszy system obrony powietrznej na świecie potrzebuje dodatkowej ochrony?
Co sprawiło, że kanclerz Olaf Scholz i członkowie jego partii SPD poszli na zderzenie z opinią międzynarodową, wewnętrzną, sojusznikami i koalicjantami oraz – jak się wydaje – dziejową koniecznością?
Kanclerz Olaf Scholz podjął decyzję o wysłaniu czołgów Leopard 2 do Ukrainy i zezwala na to samo innym krajom, m.in. Polsce – podają niemieckie media.
Pojawia się coraz więcej informacji o rosyjskim natarciu pod Hulajpolem z 20 stycznia. Było ono tak kuriozalne, że bardziej przypominało rozpaczliwe kontrataki z lata 1941 r. niż profesjonalne działanie militarne choćby sprzed 70 lat.