Podczas konferencji w Johannesburgu przywódcy Brazylii, Rosji, Indii, Chin i RPA bez wątpienia ugruntowali pozycję grupy jako znaczącego reprezentanta interesów Globalnego Południa. Ale do pełnej przeciwwagi wobec Zachodu jeszcze im trochę brakuje.
Nie tylko „Girl from Ipanema”. Zmarła Astrud Gilberto, wyjątkowa wokalistka, której głos pomógł wypromować w krajach anglosaskich cały brazylijski nurt muzyczny.
Ogromne nadzieje, jakie Zachód pokładał w powrocie legendarnego lewicowego przywódcy do władzy, szybko ustępują miejsca frustracji. Brazylijski prezydent Luiz Inácio Lula da Silva znów symetryzuje w sprawie wojny z Rosją i niebezpiecznie zbliża się do reżimów autorytarnych.
Oba kraje przymierzały się do stworzenia wspólnej waluty w latach 80., miała się nazywać gaucho, na cześć pasterzy bydła z trawiastego pogranicza.
Prezydenci Brazylii i Argentyny chcą stworzyć sur, nową wspólną walutę, która zmniejszy zależność obu gospodarek od amerykańskiego dolara. Problem w tym, że w projekcie nie ma na razie nic poza ideą.
Próba puczu i zamach na brazylijską demokrację osłabiły zamachowców. Ale demokraci muszą mieć oczy naokoło głowy. Wystarczy jeden strzał.
Bolsonaryści w Brazylii skopiowali agresję trumpistów z USA – wdarli się do budynków najwyższych władz i je zdemolowali. Ostatnie podrygi przegranych czy początek ruchu, który zagraża demokracji?
Brazylia wciąż przeżywa śmierć Pelego – to pierwsze wrażenie. Przeżywa też na nowo życie swego króla, które należało nie tylko do świata sportu.
Tysiące zwolenników Jaira Bolsonaro próbowało w niedzielę przejąć kontrolę nad budynkami parlamentu, sądu najwyższego i administracji prezydenckiej. Bunt został na razie opanowany, ale przed Brazylią długie tygodnie niestabilności.
Dla starszych pokoleń był tym, kim później dla wielu był Maradona, a w ostatniej dekadzie Lionel Messi czy Cristiano Ronaldo. Na podwórku każdy chciał być wtedy jak Pelé. Kiwać się jak on, strzelać gole jak on.