„Powracają jedynie ci zmarli, których nazbyt szybko i nazbyt głęboko zakopano” – pisał francuski filozof Gilles Deleuze. Co znajduje potwierdzenie dzisiaj w Polsce.
Wiele niezwykłych historii żyje wśród mieszkańców połemkowskich wsi w okolicach Gorlic w Beskidzie Niskim.
Do czego są nam potrzebne panteony wielkich Polaków? Gdzie powinien być polski panteon i kogo w nim złożyć?
W październiku 2012 r. Krzysztof Radziulewicz, właściciel sklepu spożywczego w Szymonce na Mazurach, zabrał się za porządki na świeżo kupionej od gminy działce i wykopał ludzki szkielet. Odkrył cały cmentarz, kilkaset szkieletów.
Przestępcy, cudzołożnicy, chorzy, a może ofiary obrzędów religijnych? Kim byli ludzie mordowani i topieni przez tysiąc lat w bagnach Europy?
To wspaniałe, że jest takie miejsce gdzie można godnie pochować Przyjaciela. Widać ludziom jest to potrzebne, bo grobów przybywa. Świat jest tu jakiś lepszy, chociaż na chwilę.
W Niemczech coraz więcej ludzi wybiera niekonwencjonalny pochówek. Zamiast trumny i metra ziemi nad wiekiem na tradycyjnym cmentarzu woli morze, łąkę, cień drzew...
Dzisiaj wypada już nie tylko mieszkać, wypoczywać, ale i kłaść się na wieczny spoczynek w najlepszym towarzystwie. Cmentarz Rakowicki w Krakowie przeprowadził właśnie przetarg na groby położone w sąsiedztwie miejsc pochówku sławnych Polaków.
W Karniowicach, 30 km od Krakowa, stoi potężny kurhan. Tak został z pogańska nazwany, choć to bardziej betonowa kopuła, igloo obsypane ziemią. Poświęcono go w połowie 2003 r. Ma być cmentarzem, jakiego współczesny katolicki świat jeszcze nie widział. Chyba jednak wyprzedził swoje czasy.
Sprawa nekropolii Orląt Lwowskich, którą Wiktor Juszczenko nazwał kwestią honoru, zmierza do szczęśliwego finału.