O tym, czy rowerem można zarabiać na życie i czy lepiej niż pisaniem książek, a może najlepiej to połączyć. I jeszcze o tym, że rowerzyści nie istnieją.
Niemiecki zwrot w tytule nowej książki Filipa Springera pojawia się nieprzypadkowo. Wszak sportretowane przez autora „Wanny z kolumnadą” miejsca i krajobrazy (traktowane zresztą – co jest specyfiką jego pisarstwa – na równi z ludzkimi bohaterami) to Ziemie Odzyskane, obszary poniemieckie.
Na tle innych gatunków non-fiction ma stałą, zadowalającą sprzedaż. Z daleka widok jest piękny, ale zalew tytułów niekoniecznie oznacza, że ten polski gatunek eksportowy jest w rozkwicie.
Duńskie „hygge” i pokrewne określenia szczęścia ze skandynawskich słowników od lat są na fali.
Świetna praca pod względem artystycznym i niebanalna, jeśli chodzi o stronę techniczną.
Głód mieszkaniowy w przedwojennej Warszawie był nie mniej dokuczliwy niż w dzisiejszych miastach.
Szkoda, że ci, którzy powinni przeczytać tę książkę w pierwszej kolejności, zapewne po nią nie sięgną.
Osobisty hołd dla Hansena.