Kiedyś Richard Nixon widział w niej zdrajczynię i wroga Ameryki, a dziś Jane Fonda odbiera jedną z ważniejszych nagród filmowych. Była modelką, ikoną seksu, królową aerobiku, jedną z większych hollywoodzkich gwiazd i wzorem dla kilku pokoleń kobiet.
Po raz pierwszy najpopularniejszym filmem w kinach w 2020 r. nie była hollywoodzka produkcja, ale chiński blockbuster, choć nie każdemu się to podoba, nawet w samym Państwie Środka. Możliwe, że obecny rok zakończy się tak samo.
Oburzenie, z jakim spotkało się ogłoszenie nowych standardów nagradzania Oscarami, to dowód poważniejszych problemów: buntu wobec jakichkolwiek regulacji i źle rozumianej wolności.
Finansowy nacisk na Hollywood jest dziś nieodłącznym elementem prowadzonej przez Chiny polityki soft power, która coraz częściej łamie artystom i producentom kręgosłupy i sprawia, że są w stanie przymknąć oczy na najbardziej absurdalne wymagania.
Po miesiącach lockdownu Hollywood wraca do gry. Branża liczy, że uratuje ją niezawodny Christopher Nolan, specjalista od zwrotów akcji.
Pokolenie aktorów koło sześćdziesiątki, które zbudowało kariery na „męskim” emploi i nie załapało się na streamingowy ekspres, może mieć problem z powrotem z akcyjnego czyśćca.
Chciał być piłkarzem, a został Matadorem, legendą Zorro, Kotem w butach ze „Shreka”, El Mariachim, Pablem Picassem, a w końcu samym Pedro Almodóvarem. Dziś kończy 60 lat.
Historia mostu w Pilchowicach to swoisty komentarz do hasła „wstawania z kolan”, które przyświeca rządzącym. Rezonuje ze społeczeństwem, które pragnie, by nas zauważano.
Kino chętnie przygląda się sobie z czasów złotej ery Hollywood, kiedy przemysłem rządził system studyjny i model oparty na zakontraktowanych gwiazdach.
„Sonic. Szybki jak błyskawica” radzi sobie na światowych rynkach lepiej, niż można było się spodziewać, do tego zbierając całkiem przyzwoite recenzje. Czyja w tym zasługa?