W Verdun, cichym, bezbarwnym miasteczku – niczym w jakimś upiornym Disneylandzie – drogowskazy: na cmentarz, do kostnicy, do Fortu Chwały, do wioski Fleury, do okopu bagnetów (legenda głosi, że żołnierze, którym nie pozwolono się cofnąć, zostali żywcem zasypani w czasie ostrzału). 90 lat temu przez blisko rok rozgrywała się tu jedna z najkrwawszych bitew w I wojnie światowej.
W Verdun, cichym, bezbarwnym miasteczku – niczym w jakimś upiornym Disneylandzie – drogowskazy: na cmentarz, do kostnicy, do Fortu Chwały, do wioski Fleury, do okopu bagnetów (legenda głosi, że żołnierze, którym nie pozwolono się cofnąć, zostali żywcem zasypani w czasie ostrzału). 90 lat temu przez blisko rok rozgrywała się tu jedna z najkrwawszych bitew w I wojnie światowej.
To co się zaczęło w 1914 r. nie było krótką wojną gabinetową, korygującą układ sił, lecz wielką europejską wojną domową, która trwała, no właśnie – jak długo? 5 lat – do traktatu wersalskiego w 1919 r.? 30 lat – do Jałty i Poczdamu w 1945 r.? Czy wręcz 75 lat – do upadku komunizmu w 1989 r.?
Gawriło Princip, działacz organizacji Młoda Bośnia, modlił się o wojnę równie żarliwie jak jego przyszła ofiara. Austriacki następca tronu, zwolennik całkowitego podporządkowania Bałkanów, uważany był tam za śmiertelnego wroga południowych Słowian. Musiał zginąć.
Pod Ypres najważniejszy był kierunek i siła wiatru. Musiał oczywiście wiać od okopów niemieckich do francuskich. Nie mógł być za słaby, bo Francuzom udałoby się uciec przed trującą chmurą, ale też nie za mocny, bo rozproszyłby gaz, zanim dotarłby on do okopów wroga.
Najbardziej zdeformowany pogląd na wiek XX mają ci, którzy uczestniczyli w jego najważniejszych wydarzeniach. Do takiego zaskakującego wniosku doszli historycy francuscy, na podstawie przeprowadzonej tam ankiety, sumującej minione stulecie. Ciekawe, czy opinia ta dałaby się zastosować również u nas?
Konferencja pokojowa po I wojnie światowej zaczęła się w złym miejscu i pod złą gwiazdą. Również w polityce warto pamiętać o zasadzie: nie czyń drugiemu, co tobie niemiło, lub - w bardziej cynicznej formule Machiavellego - nie upokarzaj przeciwnika, jeśli go nie możesz zniszczyć. Tymczasem Francuzi wyreżyserowali Wersal jako rewanż za rok 1871 z zamiarem cofnięcia historii o pół wieku.
Amerykański Instytut Hoovera jest jedną z największych placówek przechowujących oryginały dokumentów wytworzonych w tym stuleciu przez polskie instytucje, organizacje, urzędy, w tym centralne. Amerykanie wyłożyli pół miliona dolarów na skopiowanie tych dokumentów i przekazanie ich Polsce.
Mamy więc koniec wieku. Spotykamy się jednak z opinią, że nie wyznacza go data "2000", lecz że skończył się wcześniej, wraz z wygaśnięciem Zimnej Wojny i także zaczął się później, niż wskazuje chronologia, bo dopiero w 1914 r., wraz z wybuchem I Wojny. Byłby to więc okres wyjątkowy, który wyłamał się z historii. Rzeczywiście tak odczuwają go ci, którym udało się go przeżyć.
W listopadzie 1998 r. mija 80 lat od zakończenia I wojny. Była to pierwsza masowa masakra przemysłowa tego wieku. Jednak wydaje się uderzające, jak niewiele należy ona do świadomości zbiorowej i jak mało pozostało po niej pamięci.