570. dzień wojny. Okopowa jatka. Czy właśnie wracamy do piekła I wojny światowej?
W rejonie wsi Andrijiwka pod Bachmutem ukraińska 3. Brygada Szturmowa Gwardii Narodowej, walcząca na pierwszej linii pod dowództwem wojska, odniosła znaczący sukces. Udało się jej okrążyć i całkowicie rozbić mocno już przetrzebioną rosyjską 72. Brygadę Zmechanizowaną. Zdobyła wieś, a niemal cały skład 72. Brygady zginął lub został wzięty do niewoli. Latał tu dron z podwieszonym głośnikiem i poniósł się komunikat: „Wiemy, że pojedyncze grupy żołnierzy ukryły się w domach. Wieś jest w rękach naszych chłopaków. Jeśli dobrowolnie się poddacie, nic się wam nie stanie, zostaniecie opatrzeni, napojeni i nakarmieni, traficie do »funduszu wymiennego« (chodzi o wymianę jeńców organizowaną między Rosjanami a Ukraińcami – red.). Dwóch waszych dowódców zginęło, Miedwiedia i Szajtan. Jeśli się nie poddacie, zostaniecie zlikwidowani. Macie dziesięć minut”.
72. Brygada Zmechanizowana, która właśnie przestała istnieć, była jednostką rezerwową, sformowaną od podstaw już po wybuchu wojny. Wchodzili w jej skład oficerowie i podoficerowie rezerwy oraz nowo zmobilizowani żołnierze w ramach równie świeżego 3. Korpusu Armijnego. Oczywiście część personelu zdołała zbiec i zapewne na ich bazie Rosjanie będą ją odtwarzać. Wszak ludzi im nie brakuje...
Czytaj też: Dlaczego rosyjscy więźniowie tak chętnie idą na front
Okręt oberwał przyzwoicie
Dziś się dowiadujemy, że 11 września zginął ppłk Wasilij Popow, dowódca 247. Kaukaskiego Pułku Desantowo-Szturmowego Gwardii z 7. Dywizji Desantowo-Szturmowej Gwardii. Jak widać, rzucone do łatania dziur we froncie południowym jednostki powietrzno-desantowe ponoszą straty, które trudno uzupełnić, bo chodzi o doświadczonych, starszych oficerów.