Nie ma wdzięczności na tym świecie. Organizujesz przyjęcie, zapraszasz gości, zginasz się w ukłonach, a oni, odkąd przestąpili próg twojego domu, zaczynają cię obgadywać.
Dzięki transmisjom telewizyjnym emocje towarzyszące rywalizacji sportowej na zimowych igrzyskach przeżywamy na gorąco. Ale w jakich klimatach – tam, na miejscu – odbywają się te zawody?
Gdyby nie ich przyjaźń i wspólne pasje, książę Monako raczej nie zdobyłby bieguna północnego, a prezydent Rosji nie dostałby igrzysk w Soczi.
Terroryści, Chodorkowski i Pussy Riot, opozycja, Zachód i homoseksualiści – lista wrogów putinowskiej Rosji jest szeroka i zróżnicowana. Niektórzy z nich są prawdziwi, inni urojeni, za to wszyscy mogą się władzy przydać – zwłaszcza przed igrzyskami.
Z wierzchu – wysoki połysk i stan pełnej gotowości. Pod spodem – opłakane skutki dyktatury sukcesu. Oto wizytówka, w kilkunastu hasłach, zimowych igrzysk olimpijskich, które 7 lutego rozpoczną się w Soczi.
Traktorzysta, komsomolec, biznesmen, w końcu burmistrz Soczi. Na barkach Anatolija Pachomowa spoczywa dziś odpowiedzialność za rosyjski sukces – zimowe igrzyska olimpijskie w 2014 r.
Olimpiada w Soczi będzie dla Rosji wydarzeniem nie mniejszym niż ta w Pekinie dla Chin. Pomimo kryzysu ekonomicznego i licznych wątpliwości, rząd Federacji pompuje w tę imprezę rekordowe