W styczniu 1945 r. okrążający manewr czerwonoarmistów Iwana Koniewa pozwolił ocalić Kraków przed zniszczeniem. Marszałek uczynił to na wyraźny, osobisty rozkaz Stalina. Ten nie miał wszakże specjalnych powodów, żeby czuć do miasta sentyment. Ktoś go do takiej decyzji nakłonił. Kto?
Tichon Chrennikow – nadworny kompozytor Józefa Stalina – przeżył swego chlebodawcę o całe 50 lat. Niewielu się ta sztuka udała. Dlaczego akurat jemu?
Widok ze stromej skarpy nad Wełtawą zapiera dech, ale nie to było najważniejsze. Granitowy Stalin zgodnie z warunkami konkursu stanął w miejscu, z którego mógłby zajrzeć do każdego praskiego okna. I widzieć wszystko.
Stalin nie był jak Lenin lub Trocki bohaterem Października i wojny domowej, a jednak zwyciężył w wewnątrzpartyjnym boju o władzę – z niektórych swych braków czyniąc atuty. Stanowisko sekretarza generalnego partii (genseka), zdobyte w 1922 r., uczynił instrumentem w toczonej z przeciwnikami walce. Rozegrał ją w kilku etapach.
Dzieło Józefa Stalina było konstrukcją solidną. W Polsce przetrwała ona do 1989 r.
Po śmierci Stalina w Warszawie zorganizowano centralny pochód żałobny, w Krakowie bił dzwon Zygmunta. Robotnicy i chłopi podejmowali zobowiązania produkcyjne, na przykład o wymłóceniu dwóch stert zboża w ciągu trzech dni. O prawdziwych nastrojach społeczeństwa mówią raporty UB.
Według Chruszczowa – jedynym człowiekiem w ścisłym kierownictwie, który życzył Stalinowi śmierci, był zwierzchnik służby bezpieczeństwa Ławrentij Beria.
Do nadania któremuś z polskich miast imienia Stalina przymierzano początkowo Częstochowę, jednak ktoś z najwyższych władz PZPR przytomnie zauważył, że przecież katolickie pielgrzymki nie mogą iść do Stalinogrodu, a już na pewno modlić się do Matki Boskiej Stalinogrodzkiej. Ale dlaczego wybór padł na Katowice?