Sezon ostrych stresów szkolnych zaczął się w tym roku już we wrześniu – od próbnych matur. W październiku emocje zapanowały w ostatnich klasach podstawówek i gimnazjów. Klasa maturalna, szósta podstawowa i trzecia gimnazjalna to trzy „klasy frontowe”, gdzie na żywym materiale testowane są po raz pierwszy nowe rozwiązania reformy. Nikt od niej nie ucieknie: to dopiero początek całej serii egzaminów i sprawdzianów; uczniów, rodziców i nauczycieli czeka kilka nerwowych lat. Gorzej, że tym i tak stresującym próbom towarzyszy gorsząca atmosfera prowizorki i chaosu, sprzecznych informacji dotyczących egzaminów maturalnych i słownych utarczek między odchodzącą i przychodzącą ekipą Ministerstwa Edukacji. Miało być jasno, przejrzyście, obiektywnie, a wyszło jak zwykle.
We wszystkich liceach, z udziałem blisko 320 tys. uczniów, odbyła się próbna matura z matematyki i języków obcych. Poprzedzała ją atmosfera niepewności i lęku. Teraz młodzież się śmieje, a nauczyciele są zakłopotani.
Nietypowo kończy się rok szkolny 2000/2001 – w następstwie reformy nie ma naboru do szkół średnich. Tegoroczny czerwiec wolny jest od emocji, towarzyszących zawsze szturmowaniu najlepszych liceów. Za to tuż po wakacjach emocji nie zabraknie w domach 240 tys. przyszłych maturzystów. We wrześniu czekają ich próbne egzaminy z matematyki i języków obcych – przedsmak nowej matury 2002. Później będzie jeszcze goręcej.
Trzy drogi do matury, która jest tylko kolejnym szkolnym egzaminem i dojrzałości nie wyznacza. A przecież stanowi cezurę, próg, po przejściu którego zacznie procentować to, co się na przeddorosłych drogach spotyka, otrzymane od ludzi dobro albo zło. Od jakości tych doświadczeń w znacznym stopniu zależy, jak się potoczą dalsze drogi, czy może trzeba będzie kiedyś zdawać egzamin dojrzałości na nowo.
Wiesław Kosakowski. Dyrektor III LO im. Marynarki Wojennej w Gdyni
To ostatnia taka matura. W przyszłym roku – jeżeli dogadają się politycy – egzaminy przebiegną według zupełnie nowych zasad. Mają być bardziej obiektywne, znormalizowane – i od razu stać się przepustką na studia. Ale i w ciągu minionych dekad nie brakowało reform, rewolucyjnych projektów, burzliwych dyskusji w takt kolejnych politycznych melodii. Lamentowano nad marnym poziomem maturzystów, podawano w wątpliwość wartość samej matury, a jednocześnie celebrowano majowe egzaminy niemal jak święto państwowe. Niezmienne były chyba tylko niezawodne kasztany: zawsze puszczały pąki w samą porę.
Czy nowa matura zastąpi od 2002 r. egzaminy wstępne do wyższych uczelni? Wielu licealistów wierzy, że pomyślnie zdany egzamin zagwarantuje wstęp na studia; każdy coś słyszał na ten temat. Nawet jeśli szykują nam więcej stresu, to tylko raz! – pocieszali się licealiści, którzy za rok zainaugurują nową maturę. Aż tak dobrze, niestety, nie będzie. Zdobycie miejsca na obleganych kierunkach pozostanie tak samo trudne jak dotąd. W 2002 r. będą zaledwie przymiarki do nowych zasad rekrutacji, niemało zamieszania, próby i zapewne błędy.
Rozmowa z Moniką Flodman, dyrektorem generalnym Organizacji Matury Międzynarodowej (International Baccalaureate Organisation – IBO) w Genewie
Czy zreformowana matura, nazywana przez administrację oświatową Nową Maturą, powinna odbyć się już w 2002 r.? Czy została należycie przygotowana?