Właśnie debiutuje najnowsza wersja systemu operacyjnego Microsoftu – Windows 8. Użytkownicy będą musieli zmienić swoje przyzwyczajenia i uczyć się (prawie) wszystkiego od nowa.
Microsoft po raz pierwszy w historii swoich notowań ogłosił kwartalną stratę. Informatyczny gigant nie jest jeszcze na straconej pozycji, ale przed nim wielkie wyzwania. Musi uważać, żeby nie skończyć jak inna z dawnych gwiazd, fińska Nokia.
Powodzenie nowego systemu operacyjnego Microsoftu zadecyduje o rynkowej pozycji tej firmy w najbliższych latach.
Dwie największe komputerowe potęgi, Microsoft i Google, idą na wojnę. Jej efektem będą darmowe programy i superszybkie wyszukiwarki. Oby ta rywalizacja trwała jak najdłużej.
Siódemka ma w naszej cywilizacji konotacje dość szczególne: uchodzi za jedną z liczb magicznych, a na starożytnym Bliskim Wschodzie uważana była wręcz za świętą. Czego możemy się spodziewać po nowych Windowsach 7?
Każda epoka ma swój koniec. Bill Gates jest już niemal na emeryturze. W Microsofcie karty rozdaje teraz jego stary partner – Steve Ballmer. Czy uda mu się obronić zagrożoną pozycję informatycznego giganta?
Nowy system operacyjny Vista, zaprezentowany właśnie przez Microsoft, nie powala na kolana, za to nowy MS Office 2007 może zaspokoić oczekiwania najwybredniejszych użytkowników komputera.
Konkurenci i konsumenci zacierają ręce. Gdy komisarz Mario Monti, odpowiadający w UE za politykę antymonopolową, wlepił Billowi Gatesowi mandat na 497 mln euro, nie ukrywał, że szło mu o precedens. A cóż może bardziej cieszyć niż dokuczenie molochowi o mocno nadwyrężonej reputacji, na dodatek z Ameryki?
Wojna sądowa amerykańskiego rządu z Microsoftem wkroczyła w decydującą fazę. Paradoksalnie jednak ewentualny rozbiór koncernu jest najmniej istotnym elementem problemu. Sprawa USA przeciwko Microsoftowi to tylko fragment rozgrywki o niezwykle wysokiej stawce: jak ma funkcjonować demokracja w zdominowanym przez technologię XXI wieku? I jak skutecznie chronić własność intelektualną?
Microsoft naruszył prawo i próbował zmonopolizować rynek przeglądarek internetowych – stwierdził w ubiegłym tygodniu sędzia federalny Thomas P. Jackson prowadzący najgłośniejszy w ostatnich latach proces gospodarczy – Stany Zjednoczone kontra Microsoft. Wyrok jest o tyle ważny, że informatyka i Internet coraz bardziej rządzą światem. Najdroższymi firmami na giełdach nie są już banki i koncerny samochodowe, ale korporacje informatyczne. Wartość Microsoftu, choć kurs jego akcji mocno się zachwiał, oscyluje wokół 600 mld dolarów, a twórca tej firmy, Bill Gates z majątkiem ok. 100 mld dolarów jest najbogatszym człowiekiem świata. Konkurencja między uczestnikami informatycznego wyścigu jest bezwzględna – walczy się nie tylko ofertą, wizją, technologiami. Symbolem tej walki jest trwające od kilku lat postępowanie antymonopolowe przeciwko Microsoftowi, firmie z której oprogramowania korzysta 90 proc. komputerów osobistych. Microsoft odwołał się od wyroku, ale firmie grozi rozbicie na kilka mniejszych, niezależnych przedsiębiorstw, tak jak w przeszłości stało się to z monopolistami rynku stali i rozmów telefonicznych. W procesie zderzają się dwa obozy. Niepisanym przywódcą antymicrosoftowej krucjaty jest Scott McNealy, prezes koncernu Sun Microsystems. Co jest przedmiotem tego starcia wyjaśniają obok najważniejsi aktorzy sporu, Scott McNealy z Sun Microsystems i Jeff Raikes, wiceprezes Microsoftu.