Robert F. Kennedy – z tych Kennedych – chce powalczyć o demokratyczną nominację do Białego Domu. Ale równie dobrze mógłby wystartować z poparciem Republikanów.
Wydawało się, że nie ma już nic, co łączy amerykańskich Demokratów i Republikanów. A oto politycy obu partii zjednoczyli się, żeby ratować stare, trzeszczące radia w samochodzie.
Jeśli między Joe Bidenem, Demokratami a republikańską opozycją nie dojdzie do porozumienia, Waszyngton może ogłosić częściową niewypłacalność. A to miałoby fatalne skutki dla amerykańskiej i światowej gospodarki.
Żeby zapewnić sobie kierownicze stanowisko, Kevin McCarthy przyjął bezprecedensowe żądania blokujących jego wybór ultrasów, drastycznie osłabiając swoją władzę i stwarzając warunki do paraliżu prac Kongresu.
Partia Demokratyczna wybrała swoim liderem w Izbie Reprezentantów kongresmena z Nowego Jorku Hakeema Jeffriesa, pierwszego Afroamerykanina na kluczowym stanowisku w Kongresie. Kim jest i co zamierza?
Partia Demokratyczna zachowała większość wbrew przewidywaniom i historycznej prawidłowości mówiącej, że w połowie pierwszej kadencji prezydenta jego partia zwykle przegrywa wybory do Kongresu. Przesądziły zwycięstwa w Nevadzie i Arizonie, a przewaga nad GOP może jeszcze urosnąć.
Odbywające się 8 listopada wybory w USA prawdopodobnie zmienią układ sił w Kongresie i władzach wielu stanów na niekorzyść rządzącej na Kapitolu Partii Demokratycznej i Joe Bidena. Co to oznacza dla Ameryki?
Ważą się losy wielkich reform prezydenta Joe Bidena – od ich powodzenia może zależeć również jego reelekcja. Blokują je nie tylko Republikanie, ale też „wróg wewnętrzny”.
Wyniki wyborów w Wirginii, która stawała się stanem „niebieskim”, coraz bardziej zdominowanym przez demokratów, uważane są za zły prognostyk dla tej partii przed przyszłorocznymi wyborami do Kongresu.
Joe Manchin jest dziś najpotężniejszym amerykańskim senatorem. Również dlatego, że jako jeden z ostatnich polityków na Kapitolu ma własne zdanie.