Demokraci są podzieleni i nie mają wyraźnego lidera, który będzie w stanie pokonać Trumpa w przyszłorocznych wyborach. A co gorsza, w dążeniu do zachowania ideologicznej „czystości” wydają się wciąż oderwani od politycznych realiów.
Pete Buttigieg pochodzi z małego miasteczka, jest swojski i religijny – mógłby być wyborcą Donalda Trumpa. I właśnie dlatego może go pokonać w wyborach prezydenckich w 2020 r.
Już ponad 20 członków Partii Demokratycznej chce się bić z Trumpem o Biały Dom. A nastroje, zwłaszcza wśród młodych Amerykanów, mocno skręcają w lewo.
Demokraci „trochę wygrali” wybory do Kongresu, ale są w tożsamościowej rozsypce. Dziś łączy ich jedynie nienawiść do Donalda Trumpa.
Nie było „niebieskiego tsunami”, miażdżącego zwycięstwa Partii Demokratycznej we wtorkowych wyborach, która zmiotłaby Partię Republikańską (GOP), karząc ją surowo za poparcie Donalda Trumpa.
To albo wschodzące gwiazdy w swojej partii, albo politycy, których ewentualna wygrana przełamałaby historyczną barierę, szklany sufit płci czy rasy.
Porażka GOP, partii, która mimo początkowych oporów gremialnie poparła prezydenta, byłaby sygnałem słabnącej atrakcyjności trumpizmu.
Charyzmatyczna i bezkompromisowa Ocasio-Cortez domaga się m.in. dostępu do służby zdrowia dla wszystkich Amerykanów, bezpłatnej edukacji oraz zmian w dostępie do broni.
Czy Demokraci mają szansę wygrać kolejne wybory?
Po 40 latach odchodzi z polityki senator Barbara Mikulski, lwica amerykańskiej lewicy, koleżanka Baracka Obamy i orędowniczka Polski.