Ogólna ocena najnowszego odcinka powinna być niska, ale jedna świetna kreacja i bardzo dobrze oddana postać zdecydowanie ją podnoszą.
W drugim odcinku drugiego sezonu serialu Roberta Górskiego kontynuujemy temat niezgody w obozie władzy. Tym razem w szranki stają „minister dyplomacji” i „minister wojny”.
Serial Roberta Górskiego wraca po wakacyjnej przerwie, by obśmiewać polską rzeczywistość polityczną. Na pierwszy ogień idzie – co nie jest zaskoczeniem – prezydenckie weto do ustaw o sądownictwie.
7 września wróci serial satyryczny „Ucho prezesa”. Przed Robertem Górskim ogromne wyzwanie – jak opowiedzieć z humorem o wydarzeniach, które ostatnio wstrząsnęły krajem?
„Operacja Celofan” jest odcinkiem mroczniejszym od dotychczasowych, pełnym napięcia, niemalże thrillerem.
Na Nowogrodzkiej wielkie poruszenie i wielkie tłumy – cały naród (a raczej około 32 proc.) pragnie złożyć Prezesowi najserdeczniejsze życzenia. I dać mu pierogi.
W trzynastym odcinku generalnie obśmiewającego rząd serialu lwią część czasu poświęcono podśmiewaniu się z liderów partii opozycyjnych. Było zabawnie, ale i smutno, bo Górski tylko przypomniał nam, jak wygląda polska klasa polityczna.
Jeżeli ktoś myślał, że demoniczny jest Macierewicz w interpretacji Wojciecha Kalarusa, to się zdziwi. Prezesa odwiedził – jakby to powiedział Płaszczak – ten „grzybek z Torunia”.
Nowy odcinek, nowy członek rządu – tym razem widzowie „Ucha…” poznają kabaretową reinkarnację Jana Szyszki. Będzie miał również miejsce zamach na życie… kota.
Niektóre postaci są w serialu traktowane lepiej, inne gorzej – mówi Robert Górski, twórca „Ucha prezesa”.