Dziesięć lat zajęło Turcji i USA przejście z pozycji sojuszników zwalczających Baszara Asada w Syrii do wzajemnych gróźb, politycznych kłótni o Kurdów, a wreszcie otwartego strzelania do siebie. Na razie na szczęście tylko do bezzałogowych dronów.
Od co najmniej dziesięciu lat paraliż Rady Bezpieczeństwa ONZ jest widoczny również w kwestiach, którym powinna ona być w stanie sprostać. W obliczu tej rosnącej bezsilności Zgromadzenie Ogólne zaczęło dawać oznaki życia.
Saudyjczycy starają się budować na Bliskim Wschodzie nowy porządek – już bez Amerykanów, za to z kluczową rolą swojego królestwa. A Syria jest tu niezbędna.
Rozmiary trzęsienia ziemi w południowej Turcji i północnej Syrii zaskoczyły sejsmologów. Nigdy wcześniej nie rejestrowano tu tak znacznych przesunięć skał. A to może nie być koniec.
Trzęsienie ziemi obróciło część Turcji i Syrii w gruzy, naruszyło też newralgiczną geopolityczną układankę. I pod znakiem zapytania stawia przyszłość kluczowego gracza, tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.
Choć od tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii minęły już prawie dwa tygodnie, spod połamanych ścian i stropów ratownikom wciąż udaje się wyciągnąć żywe osoby. Jak to możliwe?
W Syrii nastąpiła kumulacja kryzysów. Kraj ten, zniszczony trwającą od 12 lat wojną domową, nawet bez trzęsienia ziemi sobie nie radził.
W niedalekiej przyszłości potężny wstrząs czeka Stambuł, jestem o tym przekonany – mówi prof. Eduardo Kausel, profesor inżynierii z Massachusetts Institute of Technology.
Według najnowszych doniesień do ponad 20,5 tys. wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsień ziemi w Turcji, natomiast w Syrii zginęło ponad 3,3 tys. ludzi. Polscy ratownicy wyciągnęli z gruzów kilkanaście osób.
Organizacje pomocowe zbierają pieniądze dla mieszkańców Turcji i Syrii dotkniętych trzęsieniami ziemi. WHO szacuje, że wsparcia może potrzebować 23 mln osób.