Żyjemy w czasach dyktatury relaksu. Dążenie do dobrego samopoczucia zdominowało nas jak nigdy przedtem. Tyle że, paradoksalnie, maksymalizacja przyjemności nie uszczęśliwia.
Czy człowieka można nauczyć radości z życia?
Z Theodore’em Zeldinem, angielskim historykiem – o tym, czy ważniejsze jest szczęście, czy braterstwo i o projekcie dialogu między ludźmi, rozmawia Marek Ostrowski
Czy optymista naprawdę jest szczęśliwy?
Bill Gates, amerykański miliarder, oddał na cele dobroczynne 40 mld dol. Aktor Nicolas Cage – 2 mln. W Polsce nowi bogaci też zaczynają bogactwo rozdawać. W średniowieczu ludzie czynili to, by uzyskać zbawienie wieczne. A dziś?
Nadchodzi moda na udane życie osobiste, zdrowie, energię i entuzjazm. Człowiek sukcesu powinien wygrywać we wszystkich dziedzinach. Rozgląda się więc, gdzie to wszystko można kupić, tak jak kupuje się nowe buty czy samochód. Rynek aż kipi od propozycji.
Rozmowa z prof. Januszem Czapińskim, przewodniczącym Rady Monitoringu Społecznego
Wprawdzie mówi się, że pieniądze nie dają szczęścia, ale międzynarodowe badania nad świadomością wskazują na istnienie silnego związku między poczuciem szczęścia a poziomem produktu krajowego na głowę.
W światowym rankingu „zadowolonych z życia” znajdujemy się daleko, między Iranem a Turcją. Szczerze mówiąc, i w Polsce, i na świecie – jeśli patrzeć na obraz, który pokazują media – manifestowanie dobrego nastroju byłoby nietaktem. Ale, mówią fachowcy, żeby przetrwać w lawinie złych wiadomości, trzeba w sobie i dookoła siebie znaleźć cokolwiek pozytywnego. To jedyna szczepionka przeciwko groźnemu dla wszystkich społeczeństw wirusowi beznadziei i pesymizmu.