Jeden drukuje dawne instrumenty na drukarce 3D, drugi programuje średniowieczne madrygały na syntezatorze. Mijają się w Krakowie, na festiwalu poświęconym przyszłości muzyki.
Odbudowują się jesienne programy kulturalne, w tym najbardziej światowy muzyczny festiwal w Polsce: krakowski Unsound. Jego twórcy opowiadają o zdumiewających zakrętach z historii imprezy.
Ektoplazma to jedna z interpretacji tegorocznego motywu przewodniego, czyli „bubbles”.
Rozmawiamy z laureatami nagrody specjalnej Kultura Zdalna, którzy w ogarniętej powodzią Australii już myślą o kolejnej edycji swojego festiwalu Unsound w Krakowie – zapewne jakoś związanej z Ukrainą.
Wśród polskich artystów wystąpią m.in. laureaci Paszportów POLITYKI.
W tych niepewnych czasach, w jakich żyjemy, każdy ma prawo posługiwać się pojęciem „solidarność”. Dlatego w 30. rocznicę demokratycznych wyborów w Polsce właśnie po to pojęcie jest szczególnie ważne. W trakcie tegorocznego Festiwalu Unsound będzie można wspólnie zastanowić się nad tym, co dzisiaj oznacza solidarność, zarówno w kontekście walki o wolność w wielu miejscach na świecie, jak i w odniesieniu do wydarzeń w samej branży muzycznej. A wszystko już od 6 października w Krakowie!
Krakowski Unsound – festiwal o niewielkiej skali, ale międzynarodowej publiczności i świetnej opiece kuratorskiej – przyzwyczaił nas, że raczej wyprzedza muzyczne tendencje, niż je eksploatuje.
W 30. rocznicę ustrojowego przełomu temat solidarności wrócił... na parkiecie. W gestach poparcia sceny elektronicznej, która po Marszu Równości w Białymstoku reaguje na to, jak traktowane są w Polsce mniejszości.
Program całości jest przepastny i pełen stricte elektronicznych, klubowych atrakcji, a zdobycie biletów bardzo trudne.
Zakrawa na żart, że wśród polskich festiwali muzycznych właśnie mroczny Unsound celebruje w tym roku 50-lecie Lata Miłości – pod hasłem Flower Power.